Strona:PL Balzac - Muza z Zaścianka.djvu/125

Ta strona została przepisana.

sprzyjały miłości! Lousteau znalazł w pani de La Baudraye naiwną wrażliwość, niewinność, jeśli chcecie, która uczyniła ją oryginalną: było w niej coś drażniącego, nieoczekiwanego, o wiele więcej niż w młodej dziewczynie. Lousteau był tkliwy na pochlebstwo, które prawie u wszystkich kobiet jest komedją, ale które u Diny było szczere: uczyła się od niego miłości, był doprawdy pierwszym w jej sercu. Przytem, on sam zadawał sobie ten trud, aby być nadzwyczaj miłym. Mężczyźni mają, jak i kobiety zresztą, repertuar recitatiwów, kantylen, nokturnów, motywów (trzebaż powiedzieć recept, mimo że chodzi o miłość?), które uważaję za swą wyłączną własność. Ludzie, którzy dojdą do wieku Stefana, starają się zręcznie rozmieszczać klejnoty tego skarbca w operze namiętności; ale, widząc w przygodzie z Diną tylko przelotną zdobycz, Paryżanin chciał się zapisać w jej sercu niezatartemi głoskami, i rozsiał, w ciągu owego października, swoje najbardziej zalotne melodje i najuczeńsze barkarole. Słowem, wyczerpał wszystkie zasoby miłosnej inscenizacji, aby się posłużyć wyrażeniem odkradzionem teatralnej gwarze, które doskonale maluje tę sztuczkę.
— Jeśli mnie ta kobieta zapomni wracając z Diną do zamku po długiej przechadzce po lasach, nie będę miał do niej żalu, znajdzie widocznie coś lepszego!... powiadał sobie niekiedy,
Kiedy dwie istoty wymieniły wzajem duety tej rozkosznej partycji i podobają się sobie jeszcze, można powiedzieć iż kochają się naprawdę. Ale Lousteau nie miał czasu na to aby się powtarzać, zamierzał bowiem opuścić Anzy w pierwszych dniach listopada: dziennik wzywał go do Paryża. Przed śniadaniem, w wilję wyjazdu, dziennikarz i Dina ujrzeli małego La Baudraye, wchodzącego z artystą z Nevers, restauratorem rzeźb.
— O co chodzi? rzekł Lousteau, co pan przerabia w zamku?
— Oto co zamierzam, odparł starowinka, prowadząc dziennikarza, żonę i prowincjonalnego artystę na terasę.