jadał kolacje i obiady, z którymi baraszkował. Zarabiał do siedmiu lub ośmiuset franków na miesiąc, którą to sumę rozrzutność właściwa biedakom czyniła niewystarczającą. To też Lousteau czuł się w tej chwili takim samym nędzarzem co w swoich początkach w Paryżu, kiedy mówił sobie: Gdybym miał pięćset franków na miesiąc, byłbym bardzo bogaty! Oto przyczyna tego zjawiska. Lousteau mieszkał przy ulicy des Martyrs, w parterowem mieszkanku z ogródkiem, umeblowanem wspaniale. Z początkiem instalacji, w 1833, Stefan zawarł z tapicerem układ, który na długi czas uszczuplał jego dochody. Mieszkanie to kosztowało tysiąc dwieście franków rocznie. Otóż, styczeń, kwiecień, lipiec i październik były to, wedle jego określenia, miesiące chude. Czynsz i rachunki odźwiernego czyniły spustoszenie. Mimo to Lousteau nie odmawiał sobie dorożek, wydawał tak samo setkę franków na śniadania, wypalał cygar za trzydzieści franków, i nie umiał odmówić ani obiadu, ani sukni przygodnym kochankom. Czerpał wówczas tak skutecznie z niepewnych zawsze dochodów następnych miesięcy, że, zarabiając siedmset lub ośmset franków miesięcznie, tak samo nie mógł dojść do stu franków w puszce na kominku jak kiedy zarabiał niespełna dwieście franków w roku 1822. Znużony niekiedy tym wirem literackiego życia, znudzony przyjemnościami jak kurtyzana, Lousteau opuszczał prąd, siadał nad urwistym brzegiem i powiadał do paru najbliższych przyjaciół, do Natana, do Bixion, paląc cygaro w swoim ogródku, na trawniku zawsze zielonym, wielkości jadalnego stołu: — Jak my skończymy? Siwe włosy nawołują nas do statku!... — Ba, pożenimy się, kiedy zechcemy zająć się naszem małżeństwem tyle, ile się zajmujemy dramatem lub książką, mówił Natan, — A Floryna? odpowiadał Bixiou — Każdy z nas ma swoją Florynę, mówił Stefan, rzucając ogarek na trawę i myśląc o pani Schontz.
Pani Schontz była to osoba dość piękna aby móc sprzedawać bardzo drogo używalność swej piękności, zachowując równocześnie jej kapitał Stefanowi, wybrańcowi z miłości. Jak wszystkie te kobiety, które, od nazwy kościoła dokoła którego się skupiły, na-
Strona:PL Balzac - Muza z Zaścianka.djvu/128
Ta strona została przepisana.