Strona:PL Balzac - Muza z Zaścianka.djvu/134

Ta strona została przepisana.

— Znałem, powiadał, nieboszczyka pańskiego ojca u Florentyny, musiałem znać i pana u młodej Turquet. Co to jest tęga rasa! Był to bardzo zacny człowiek i wielki filozof, ojczulek Cardot, albowiem (pozwoli szanowny pan) nazywaliśmy go w ten sposób. W owym czasie Floryna, Florentyna, Tulja, Koralja i Marjeta trzymały się niby pięć palców u dłoni... To już będzie temu z piętnaście lat. Pojmuje pan, że minęła mi pora szaleństw. W owym czasie, zabawa była dla mnie wszystkiem, dziś mam ambicję, ale żyjemy w epoce, w której aby dojść do czegoś, trzeba nie mieć długów, mieć majątek, żonę i dzieci. Skoro będę opłacał podatek, skoro będę właścicielem mego dziennika, zamiast być współpracownikiem, zostanę posłem tak dobrze jak każdy inny.
Panu Cardot trafiło do smaku to wyznanie wiary. Lousteau wystąpił w pełnym rynsztunku, spodobał się rejentowi, który, rzecz dość łatwa do pojęcia, czuł się swobodniejszy z człowiekiem znającym sekrety jego ojca. Nazajutrz, Lousteau zjawił się, jako nabywca willi przy ulicy św. Łazarza, na łonie rodziny Cardot, a w trzy dni później był tam na obiedzie.
Cardot mieszkał w starym domu w pobliżu Châtelet. Wszystko oddychało tam zamożnością. Oszczędność chroniła najmniejsze złocenia zieloną gazą. Meble w pokrowcach. O ile nie doznawało się żadnej obawy o solidność domu, czuło się chęć ziewania od pierwszego kwadransa. Nuda czaiła się we wszystkich meblach. Draperje zwisały smutno. Jadalnia podobna była do jadalni Harpagona. Gdyby nawet Stefan już przedtem nie znał Malagi, z samego rzutu oka na to wnętrze byłby odgadł, iż egzystencja rejenta toczy się na innej scenie. Dziennikarz ujrzał słuszną młodą osobę, blondynkę o niebieskich oczach, nieśmiałych i tęsknych zarazem. Zyskał sympatję starszego brata, czwartego dependenta w kancelarji ojcowskiej, którego sława literacka wabiła w swoje sidła, a który miał być spadkobiercą Cardota. Młodsza siostra miała dwanaście lat. Lousteau, opancerzony w słodycz jezuity, okazał się w rozmowie z matką nabożnym