Strona:PL Balzac - Muza z Zaścianka.djvu/138

Ta strona została przepisana.

— Ba! wykrzyknął, nie zwracając uwagi na barbarzyństwo tego wykrzyknika. Ostatecznie, rzekł sobie w duchu, trzeba ją przygotować do katastrofy...
Dał znak dorożce aby się zatrzymała, podał rękę pani de La Baudraye i zostawił woźnicę z pojazdem pełnym tobołów, obiecując sobie odesłać, nie mieszkając, kobietę i pakunki tam skąd przybyli.
— Panie! panie! krzyknęła mała Pamela.
Dziewczynka nie była pozbawiona sprytu i wiedziała że trzy kobiety nie powinny się spotkać w mieszkaniu kawalera.
— Dobrze! dobrze! rzekł dziennikarz prowadząc Dinę.
Pamela pomyślała wówczas, że ta nieznajoma jest jakąś krewną, dodała wszakże: Klucz jest w drzwiach, ktoś jest u pana!
W pomięszaniu swojem, wśród potoku zdań wypowiadanych przez Dinę, Stefan usłyszał: Mama jest u pana, jedyna okoliczność, która dla niego była możliwa, i wszedł. Narzeczona i teściowa, znajdujące się w sypialni, wtuliły się w kącik widząc Stefana z kobietą.
— Wreszcie, Stefanie, aniele mój, jestem twoją na całe życie! wykrzyknęła Dina rzucając mu się na szyję i ściskając go, gdy zamykał drzwi od wewnątrz. Życie w tem Anzy było dla mnie jedną agonją, nie mogłam już... a w dniu, w którym trzeba było oznajmić to, co dziś jest mojem szczęściem... nie umiałam się na to zdobyć. Oto masz razem swą żonę i dziecko. Och! Nie pisać do mnie! zostawiać mnie dwa miesiące bez wiadomości!
— Ale, Dino, stawiasz mnie w położeniu tak kłopotliwem...
— Kochasz mnie?
— Jakżeżbym cię nie kochał?... Ale czy nie lepiej było zostać w Sancerre... Jestem tu w najgłębszej nędzy, i lękam się wciągnąć Cię:.
— Twoja nędza będzie dla mnie rajem. Będę żyć tutaj, nie ruszając się na krok...
— Mój Boże, to się tak ładnie mówi, ale... Dina usiadła i zalała się łzami słysząc te szorstkie słowa. Lousteau nie mógł się oprzeć temu wybuchowi, utulił baronową, uściskał ją. — Nie płacz, Dy-