Strona:PL Balzac - Muza z Zaścianka.djvu/139

Ta strona została przepisana.

nuśka! wykrzyknął. Wymawiając te słowa, fejletonista ujrzał w lustrze widmo pani Cardot, która, z głębi, patrzyła nań. — No, Dynuśka, idź sama z Pamelą wyładować walizy, rzekł jej do ucha. No, nie płacz, będziemy szczęśliwi. Odprowadził ją do drzwi, i wrócił do rejenciny aby zażegnać burzę.
— Mój panie, rzekła pani Cardot, niezmiernie jestem rada, iż zechciałam się przyjrzeć własnemi oczami gospodarstwu człowieka, który ma zostać moim zięciem. Choćby Felisia miała to śmiercią przypłacić, nie będzie żoną człowieka takiego jak pan. Pierwszym pańskim obowiązkiem jest szczęście twojej Dynuśki!
I dewotka wyszła, uprowadzając Felisię, która płakała, Felisia bowiem przyzwyczaiła się do Stefana. Straszliwa pani Cardot wsiadła do dorożki, zmierzywszy groźnem spojrzeniem Dinę, która czuła jeszcze w sercu sztylet owego: To się tak ładnie mówi, ale która, podobna wszystkim kochającym kobietom, wierzyła, mimo to, w: Nie płacz, Dynuśka. Lousteau, któremu nie zbywało na pewnej determinacji jaką dają perypetje burzliwego życia, rzekł sobie: Dynuśka jest szlachetna; skoro raz dowie się o mojem małżeństwie, poświęci się dla mej przyszłości, a wiem jak się wziąć do tego aby ją uwiadomić. Zachwycony iż znalazł podstęp, którego skutek zdawał mu się pewny, zaczął tańczyć na znaną melodję: — Larifla! fla, fla! — Następnie, raz omotawszy Dynuśkę, powiadał sobie w duchu, pójdę opowiedzieć cały romans mamie Cardot: uwiodłem jej Felisię, którą poznałem... mniejsza o to gdzie... Felicja, występna z miłości, nosi w łonie zakład naszego szczęścia, i... larifla! fla, fla! ojciec nie może mi zadać łgarstwa, fla, fla... ani córka, larifla! Ergo, rejent, rejencina i rejentówna są w saku, larifla, fla, fla!... Ku wielkiemu swemu zdumieniu, Dina zastała Stefana tańczącego niedozwolony taniec.
— Twój przyjazd i nasze szczęście czynią mnie pijanym z radości!... rzekł, tłómacząc jej ów napad szaleństwa.