Strona:PL Balzac - Muza z Zaścianka.djvu/150

Ta strona została przepisana.

sma, uwydatniały jeszcze tę bladość. Błyszczące szare oczy, podkrążone znużeniem, zdawały się jeszcze piękniejsze. Ale czekało ją straszliwe przejście. Trafem dość pospolitym, loża jaką dano dziennikarzowi na pierwszem piętrze, znajdowała się obok loży zajętej przez Annę Grossetête. Serdeczne przyjaciółki nie przywitały się i nie zdradzały chęci poznania się wzajem. Po pierwszym akcie, Lousteau opuścił lożę i zostawił Dinę samą, wystawioną na ogień spojrzeń, na blask wszystkich lornetek, gdy baronowa de Fontaine i hrabina Marja de Vandenêsse, siedzące z Anną, przyjmowały kilka najwybitniejszych osobistości wielkiego świata. Samotność, w jakiej została Dina, była męką tem dotkliwszą, iż nie umiała nadrabiać swobodą, czyniąc przegląd lóż przy pomocy lornetki; daremnie przybierała szlachetną i myślącą pozę, błądziła spojrzeniem w próżni, nadto czuła się punktem skupiającym wszystkie oczy; nie mogła pokryć zmięszania, była nieco prowincjonalna, rozwinęła chusteczkę, robiła konwulsyjne ruchy, których niewłaściwość czuła sama. Wreszcie, w przerwie między drugim a trzecim aktem, gość jakiś kazał sobie otworzyć lożę Diny! Ukazał się pan de Clagny, pełen szacunku, lecz smutny.
— Szczęśliwa jestem, iż mogę panu wyrazić przyjemność, jaką sprawił mi jego awans, rzekła.
— Och, pani, dla kogóż przybyłem do Paryża?...
— Jakto? rzekła. Czyżbym odgrywała jaką rolę w pańskiej nominacji?
— Wyłączną. Z chwilą gdy pani opuściła Sancerre, Sancerre stało mi się nie do zniesienia, ginąłem tam...
— Pańska szczera przyjaźń jest mi bardzo miła, rzekła wyciągając rękę do prokuratora. Jestem w położeniu, które każe mi cenić prawdziwych przyjaciół, obecnie kiedy wiem jaka jest ich wartość. Sądziłam, iż postradałam pański szacunek, ale jego dowód, jaki mi pan daje swemi odwiedzinami, wzrusza mnie bardziej niż dziesięć lat przywiązania.
— Jest pani przedmiotem ciekawości całej sali, odparł prokurator. Och, droga, czyż to była twoja rola? Czy nie mogła pani być