przed oczami! Siedzi pani tuż obok hrabiny de Vandenesse, która omal nie popełniła ostatnich szaleństw dla człowieka sławniejszego niż Lousteau, dla Natana[1], i oto rozeszli się tak, że się nie poznają... Zaszedłszy na sam kraj przepaści, hrabina ocalała nie wiadomo jak, nie opuściła ani męża, ani domu; ale, ponieważ chodziło o sławnego człowieka, mówiono o niej całą zimę. Gdyby nie majątek, nazwisko i pozycja męża, gdyby nie zręczne postępowanie tego dyplomaty, który, powiadają, okazał się niesłychanie dobry dla żony, byłaby zgubiona: na jej miejscu, żadna inna kobieta nie zdołałaby zachować szacunku świata...
— Cóż się działo w Sancerre wówczas gdy pan je opuścił? rzekła pani de La Baudraye aby odmienić rozmowę.
— Pan de La Baudraye opowiedział, iż późna ciąża pani wymaga aby połóg odbył się w Paryżu: że skłonił panią do tej podróży, chcąc jej zapewnić opiekę najgłośniejszych lekarzy, odparł pan de Clagny zgadując dobrze co Dina chciała wiedzieć. Tak więc, mimo hałasu jakiego narobił pani wyjazd, aż do dziś wieczór była pani pod osłoną legalności.
— Och, wykrzyknęła; zatem, pan de La Baudraye zachował nadzieję?...
— Mąż pani zrobił jak zawsze: obliczył.
Urzędnik opuścił lożę, widząc wchodzącego dziennikarza, skłoniwszy mu się z godnością.
— Masz większe powodzenie niż sztuka, rzekł Stefan do Diny.
Owa krótka chwila tryumfu dała tej kobiecie więcej radości, niż jej Dina zakosztowała przez całe życie na prowincji; ale wychodząc z teatru, była zamyślona.
— Co tobie, Dynuś? spytał Lousteau.
— Zastanawiam się, w jaki sposób kobieta może zawładnąć nad światem.
- ↑ Córka Ewy, Stracone złudzeniu.