Strona:PL Balzac - Muza z Zaścianka.djvu/156

Ta strona została przepisana.

powinna być przedmiotem dumy, o wiele bardziej niż talent. Jeżeli źródłem talentu jest wrodzony dar wypielęgnowany hodowlą, wola jest to nieustanne zwycięstwo nad instynktami, nad ujarzmionemi i zdławionemi upodobaniami, nad zachceniami, przeszkodami, nad bohatersko zwyciężonemi trudnościami wszelkiego rodzaju. Nadużycie cygar podtrzymywało lenistwo Stefana. Jeżeli tytoń usypia troski, ociąża wzamian nieodzownie energję. Wszystko to co cygaro gasiło w sensie fizycznym, krytyka jaką uprawiał unicestwiała w sensie moralnym u tego człowieka tak podatnego pokusom. Krytyka zgubna jest dla pisarza, jak krętactwo dla adwokata. W tem rzemiośle umysł się paczy, inteligencja traci swą prostolinijność i jasność. Pisarz istnieje jedynie przez swoje myśli. Toteż należy rozróżnić dwie krytyki, tak samo jak w malarstwie rozróżnia się sztukę i rzemiosło. Krytykować jak większość dzisiejszych feljetonistów, to znaczy wyrażać jakiebądź sądy w sposób mniej lub więcej dowcipny, jak adwokat broni przed trybunałem najsprzeczniejszych spraw. Dziennikarz-rzemieślnik zawsze znajdzie jakiś temat do rozwinięcia w dziele które analizuje. Dzięki temu, zawód ten odpowiada umysłom leniwym, ludziom pozbawionym szczytnej zdolności tworzenia, lub którzy, posiadając ją nie mają wytrwałości aby ją uprawić. Każda sztuka teatralna, każda książka, staje się pod ich piórem tematem, który nie kosztuje żadnego wysiłku wyobraźni, a z którego sprawozdanie pisze się drwiąco lub poważnie, stosownie do nastroju chwili. Co do sądu, jakbądź wypadnie, zawsze da się jakoś obronić, dzięki gibkości francuskiego umysłu cudownie umiejącego stanąć na każdym punkcie widzenia. Sumienie tak małą gra w tem rolę, owym kondotjerom pióra tak mało zależy na ich sądzie, że chwalą w foyer teatru dzieło Które szarpią w recenzjach. Widywano takich, którzy przechodzili w potrzebie z jednego dziennika do drugiego, nie troszcząc się o to, że nowe ich zapatrywania muszą być krańcowo sprzeczne z dawnemi. Co więcej, pani de La Baudraye uśmiechała się nieraz, widząc jak Lousteau kreśli artykuł z tendencją legitymistyczną, a drugi z tendencją dynastyczną o jednem i tem samem wydarzeniu. Przyklaski-