wała maksymie, jaką wygłaszał: „Jesteśmy adwokatami opinji publicznej!...“ Druga krytyka jest całą wiedzą, wymaga pełnego zrozumienia dzieł, jasnego poglądu na kierunki epoki, wprowadzenia systemu, wiary w pewne zasady: jestto niby wiedza prawna, sprawozdanie, wyrok. Krytyk staje się wówczas apostołem idei, cenzorem swego wieku, spełnia kapłaństwo; gdy tamten jest akrobatą który fika koziołki, aby zarobić na życie, póki nie zerwie nóg. Między Klaudjuszem Vignon a Stefanem Lousteau istniała przepaść, jaka dzieli rzemiosło od sztuki. Dina, której umysł odrdzewił się łatwo, i której inteligencja umiała patrzeć z wysoka, rychło osądziła pod względem literackim swoje bóstwo. Widziała Stefana jak pracuje w ostatniej chwili, pod naciskiem najtrywjalniejszych potrzeb, i jak puszcza swoją pracę, wedle wyrażenia malarzy o dziele któremu brak jest faktury; ale usprawiedliwiała go mówiąc: „To poeta!“ tak bardzo potrzebowała usprawiedliwić go we własnych oczach. Odgadując ową tajemnicę literackiego życia wielu pisarzy, zrozumiała że pióro Stefana nie będzie nigdy podwaliną bytu. Miłość pchnęła ją wówczas do kroków, do których nigdy nie byłaby się zniżyła dla siebie. Nawiązała przez matkę rokowania z mężem aby uzyskać pensję, ale bez wiedzy Stefana, którego drażliwość trzeba było w jej pojęciu oszczędzać! Kilka dni przed końcem lipca, Dina zmięła z gniewu list, w którym matka przesłała jej ostateczną odpowiedź męża: „Pani de La Baudraye nie potrzebuje pensji w Paryżu, skoro ma najpiękniejszą w świecie egzystencję w zamku swoim w Anzy: niech wraca!“ Lousteau podniósł list i przeczytał go.
— Pomszczę cię, rzekł do pani de La Baudraye tym złowrogim tonem, który tak podoba się kobietom, skoro schlebia ich antypatjom.
W pięć dni później, Bianchon i Duriau, słynny położnik, rozgościli się u Stefana, który, od czasu odpowiedzi pana de La Baudraye, roztaczał swoje szczęście i paradował publicznie połogiem Diny. Pan de Clagny i spiesznie przybyła pani Piédefer mieli być chrzestnemi rodzicami spodziewanego dziecka, bo przewidujący
Strona:PL Balzac - Muza z Zaścianka.djvu/157
Ta strona została przepisana.