urzędnik lękał się aby Dousteau nie popełnił jakiego groźnego nietaktu. Pani de La Baudraye powiła chłopca do pozazdroszczenia dla każdej królowej pragnącej następcy tronu. Bianchon, w towarzystwie pana de Clagny, udał się do merostwa, aby zapisać dziecko jako syna pana i pani de La Baudraye, bez wiedzy Stefana, który, ze swej strony, pobiegł do drukarni, gdzie kazał odbić ten bilecik:
Baronowa de La Baudraye powiła szczęśliwie syna, o czem p. Stefan Lousteau ma zaszczyt zawiadomić.
Matka i dziecko mają się dobrze.
Lousteau wysłał już pierwszą partję tych biletów w liczbie sześćdziesięciu, kiedy pan de Clagny, zaszedłszy dowiedzieć się o zdrowie położnicy, spostrzegł listę osób z Sancerre, którym Lousteau zamierzał przesłać to osobliwe zawiadomienie, tuż pod listą sześćdziesięciu Paryżan, którzy je już otrzymali. Prokurator pochwycił listę i resztę biletów, pokazał je najpierw pani Piédefer, zaklinając, aby nie pozwoliła dziennikarzowi powtórzyć tego ohydnego konceptu i skoczył w dorożkę. Oddany urzędnik zamówił u tegoż samego drukarza inny bilet, ułożony w ten sposób:
Baronowa de La Baudraye powiła szczęśliwie syna, o czem p. baron de La Baudraye ma zaszczyt zawiadomić.
Matka i dziecko mają się dobrze.
Zniszczywszy odbitki, układ, wszystko co mogło świadczyć o istnieniu pierwszej redakcji, pan de Clagny puścił się na wyławianie już wysłanych zawiadomień; wiele zdążył zamienić u odźwiernych, uzyskał zwrot jakich trzydziestu; wreszcie, po trzech dniach gonitwy, istniało już tylko jedno zawiadomienie, pod adresem Natana. Kiedy, zażądawszy widzenia z Natanem, pan de Clagny przybył na schadzkę, anegdota o bileciku obiegła cały Paryż. Jedni widzieli w tem jedno z owych dowcipnych oszczerstw, owej plagi której podlegają
Strona:PL Balzac - Muza z Zaścianka.djvu/158
Ta strona została przepisana.