draye, gdy ten owad mijał dziedziniec; ale to wystarczyło Stefanowi: wydało mu się oczywistem, iż mały człeczyna chce zniweczyć wszystkie nadzieje, jakie śmierć jego mogła budzić w baronowej. Ta przelotna scena wiele zmieniła w duszy dziennikarza. Paląc drugie cygaro, Stefan zaczął się zastanawiać nad swą pozycją. Wspólne życie, jakie prowadził z baronową de La Baudraye, kosztowało go dotychczas tyleż pieniędzy co ją. Aby się posłużyć handlowem wyrażeniem, bilans ich wyrównywał się. Zważywszy swoje skromne zasoby, trudność z jaką zarabiał, Lousteau uważał się moralnie za wierzyciela.
Niewątpliwie, godzina była sposobna, aby rzucić tę kobietę. Znużony odgrywaniem od trzech lat komedji, która nigdy nie staje się nawykiem, maskował ustawicznie znudzenie. Ten człowiek, przyzwyczajony nie nie udawać, nakładał sobie w domu uśmiech podobny temu, jaki ma dłużnik wobec wierzyciela. Przymus ten stawał się z każdym dniem uciążliwszy. Aż dotąd, olbrzymie nadzieje, jakie budziła w nim przyszłość, dodawały mu sił; ale, kiedy ujrzał małego de La Baudraye puszczającego się do Stanów Zjednoczonych równie lekko, co gdyby chodziło o przejażdżkę statkiem do Rouen, zwątpił o przyszłości. Przeszedł z ogrodu do wytwornego saloniku, gdzie Dina pożegnała się właśnie z mężem.
— Stefanie, rzekła pani de La Baudraye, czy wiesz, co mój pan i władca mi oznajmił? Iż, w razie, gdybym chciała mieszkać w Anzy przez czas jego nieobecności, wydał rozkazy w tej mierze; ma nadzieję, że roztropne rady matki skłonią mnie do powrotu z dziećmi.
— Doskonała rada, odparł sucho Lousteau, który dosyć znał Dinę, aby wiedzieć, jakiej namiętnej odpowiedzi pragnęła i żebrała zresztą wzrokiem.
Ton, akcent, obojętne spojrzenie, wszystko to ugodziło tak twardo kobietę, która żyła tylko swą miłością, iż, bez słowa odpowiedzi, dwie grube łzy potoczyły się jej po twarzy. Lousteau spostrzegł się dopiero w chwili, gdy wzięła chustkę, aby otrzeć te dwie perły boleści.
Strona:PL Balzac - Muza z Zaścianka.djvu/166
Ta strona została przepisana.