Strona:PL Balzac - Muza z Zaścianka.djvu/168

Ta strona została przepisana.

Pani de La Baudraye tak kochała Stefana, iż ten rozsądek, godny pana de Clagny, sprawił jej przyjemność i osuszył łzy.
— Kocha mnie tedy bezinteresownie! rzekła sobie, spoglądając nań z uśmiechem w oczach.
Po czterech latach współżycia, miłość tej kobiety zjednoczyła w końcu wszystkie odcienie, odkryte przez naszego ducha analizy i stworzone przez nowożytne społeczeństwo; jeden z najwybitniejszych ludzi tego czasu, którego świeża strata okrywa jeszcze żałobą piśmiennictwo, Beyle (Stendhal), pierwszy scharakteryzował je doskonale. Lousteau wywierał na Dinę to żywe oddziaływanie, tłómaczące się magnetyzmem, które zagarnia wszystkie siły ciała i duszy i niszczy u kobiet wszelki pierwiastek oporu. Jedno spojrzenie Stefana, ręka położona na ręce Diny, czyniły ją zupełnie posłuszną. Słodkie słowo, uśmiech tego człowieka rozkwitały w duszy biednej kobiety, wzruszonej lub osmuconej pieszczotą lub chłodem jego oczu. Kiedy ujmowała go pod ramię idąc zgodnie z jego krokiem, na ulicy lub na bulwarach, była tak zupełnie roztopiona w nim, iż traciła świadomość swego ja. Oczarowana dowcipem, urzeczona wzięciem tego człowieka, widziała jedynie lekkie wady w jego przywarach. Lubiła kłęby tytoniowego dymu, jakie wiatr przynosił jej z ogrodu do pokoju, skradała się, aby je wdychać bez najlżejszego skrzywienia, kryła się aby się niemi napawać. Czuła nienawiść do księgarza lub redaktora, gdy odmawiali Stefanowi pieniędzy, powołując się na ogromne już pobrane sumy. Dochodziła nawet do zrozumienia tego, że ów niepoprawny cygan pisze nowelę, za którą ma dostać gotówkę, zamiast oddać ją dla umorzenia dawnych zaliczek. Taką jest niewątpliwie prawdziwa miłość, obejmuje wszystkie sposoby kochania: miłość sercem, głową, miłość przez zmysły, miłość z kaprysu, miłość z sympatji, wedle określeń Beyle’a. Dina kochała tak, iż, w pewnych chwilach, gdy jej zmysł krytyczny, tak trafny, tak nieustannie ćwiczony od czasu pobytu w Paryżu, kazał jej czytać jasno w duszy Stefana, uczucie brało górę nad rozsądkiem, i podsuwało jej usprawiedliwienia.