cechowana szczerością wtrącały ją na nowo w miłość! To było często straszne! niejeden raz krążyła blisko samobójstwa, kręcąc się dokoła tego paryskiego trawnika, z którego wznosiły się blade kwiaty!... Słowem, nie wyczerpała olbrzymiego skarbu poświęcenia i miłości, jaki kochające kobiety mają w sercu. Powieść o Adolfie była jej Biblją, studjowała ją; ponad wszystko inne bowiem nie chciała być Eleonorą. Unikała łez, strzegła się wszystkich owych goryczy tak przenikliwie opisanych przez krytyka, któremu zawdzięczamy analizę tego przejmującego dzieła, i którego komentarz wydawał się Dinie niemal wyższy od książki. Toteż, odczytywała często wspaniały artykuł jedynego krytyka[1] jakiego posiadała Revue des deux Mondes, artykuł pomieszczony na czele nowego wydania Adolfa. — „Nie, mówiła sobie powtarzając nieszczęsne słowa, nie, nie uczynię z moich próśb nakazu, nie będę się chwytała łez niby pomsty, nie będę sądziła uczynków, które uznawałam niegdyś bez kontroli, nie będę ścigała ciekawem okiem jego kroków; jeśli się wymknie, nie zastanie za powrotem despotycznych ust, których pocałunek będzie niby rozkaz bez repliki. Nie, milczenie moje nie będzie skargą, a mowa nie będzie wyrzutem!...“ Nie będę pospolitą, mówiła sobie, kładąc na stoliku żółty tomik, który już ściągnął na nią tę aluzję Stefana: „Patrzcie, czytasz Adolfa?“ Choćbym miała tylko jeden dzień, w którym pozna moją wartość, w którym sobie powie: „Nigdy nie słyszałem krzyku mej ofiary!“ to dosyć! Zresztą, inne mają tylko chwile, a ja będę miała całe jego życie!
Uważając, iż postępowanie żony uprawnia go do ukarania jej sądem domowym, pan de La Baudraye miał tę delikatność, iż okradł Dinę, dla dokończenia wielkiego przedsięwzięcia uprawienia tysiąca dwustu hektarów karczowisk, na które, od 1836, obracał swoje dochody, żyjąc jak nędzarz. Manipulował tak dobrze walorami zostawionymi przez Silasa Piédefer, iż zdołał sprowadzić urzędową likwidację do ośmiuset tysięcy, przywożąc w rzeczywistości miljon dwa-
- ↑ Sainte-Beuve.