Strona:PL Balzac - Muza z Zaścianka.djvu/176

Ta strona została przepisana.

przez część posiedzeń Izby Parów, prosił żonę, aby mu zachowała apartament w pałacu.
— Niesłychane! robi się młody, robi się szlachcicem, robi się hojny, co z niego jeszcze będzie? to dreszcz przechodzi doprawdy, rzekła pani de La Baudraye.
— Spełnia wszystkie pragnienia jakie pani miała w dwudziestym roku, odparł urzędnik.
Porównanie losu jaki czekał Dinę z jej losem obecnym było nieodparte. Jeszcze poprzedniego dnia, Anna de Fontaine odwróciła głowę, aby nie widzieć serdecznej przyjaciółki z pensji. Dina rzekła sobie: — Jestem hrabiną, będę miała na powozie błękitny płaszcz Parów, w salonie gwiazdy literatury... wówczas ja spojrzę na nią...! Ta drobna satysfakcja zaważyła całym swym ciężarem w chwili decyzji, jak wzgarda świata zaciążyła niegdyś nad szczęściem Diny.
Pewnego pięknego dnia, w maju r. 1842, pani de La Baudraye zapłaciła wszystkie długi domowe i zostawiła tysiąc talarów na pliku pokwitowanych rachunków. Posławszy matkę i dzieci do pałacu de La Baudraye, czekała na dziennikarza zupełnie ubrana, jak do wyjścia. Skoro ex-król jej serca wrócił na obiad, rzekła: — Zupa wykipiała, garnki są próżne. Pani de La Baudraye zaprasza cię na obiad do Rocher de Cancale. Chodź.
Pociągnęła Stefana, zdziwionego niedbałym tonikiem jaki przybrała ta kobieta, rano jeszcze uległa jego najlżejszym kaprysom: i ona bowiem grała od dwóch miesięcy komedję.
— Pani de La Baudraye wysztafirowała się jak na premjerę, rzekł, posługując się skróceniem, jakiem określa się w dziennikarskim żargonie pierwsze przedstawienie sztuki.
— Nie zapominaj o szacunku jaki jesteś winien pani de La Baudraye, rzekła poważnie Dina. Nie chcę już wiedzieć, co znaczy słowo wysztafirowała...
— Dynuśka się buntuje? rzekł ujmując ją wpół.
— Niema już Dynuśki, zabiłeś ją, mój drogi, odparła, uwalniając się. Zapraszam cię na premjerę hrabiny de La Baudraye.