Strona:PL Balzac - Muza z Zaścianka.djvu/177

Ta strona została przepisana.

— Więc to prawda, nasz owad jest parem Francji?
— Nominacja będzie dziś wieczór w Monitorze, mówił mi pan de Clagny, który sam przechodzi do trybunału kasacyjnego.
— W istocie, rzekł dziennikarz, entomologja społeczna powinna była mieć przedstawiciela w Izbie...
— Mój przyjacielu, rozchodzimy się na zawsze, rzekła pani de La Baudraye, powściągając drżenie głosu. Odprawiłam obie służące. Za powrotem, znajdziesz gospodarstwo uregulowane i bez długów. Będę miała dla ciebie zawsze, ale potajemnie, serce matki. Rozstańmy się spokojnie, bez hałasu, jak ludzie dobrze wychowani. Czy masz mi jaki zarzut do uczynienia przez tych sześć lat?
— Żadnego, chyba ten, żeś mi złamała życie i zniweczyła przyszłość. Czytałaś nieraz książkę Benjamina Constant i studjowałaś nawet ostatni artykuł jaki o niej napisano; ale czytałaś jedynie oczami kobiety. Mimo że posiadasz wspaniałą inteligencję która zapewniłaby los poecie, nie odważyłaś się wznieść do męskiego punktu widzenia. Ta książka, moja droga, ma dwie płcie. Pamiętasz?... Ustaliliśmy, swego czasu, że istnieją książki męskie i żeńskie, książki-brunetki i blondynki... W Adolfie, kobiety widzą jedynie Eleonorę, młodzi ludzie widzą Adolfa, mężczyźni dojrzali Adolfa i Eleonorę, myśliciele widzą życie społeczne! Uwolniłaś się od trudu wchodzenia w duszę Adolfa, jak ów krytyk zresztą, który widział tylko Eleonorę. Co zabija tego chłopca, maja droga, to to, że zmarnował, dla kobiety, swą przyszłość; że nie będzie niczem, mogąc wprzódy być wszystkiem, ani ambasadorem, ani ministrem, ani szambelanem, ani poetą, ani człowiekiem bogatym. Oddał sześć lat energji, porę w której mężczyzna może poddać się próbom jakiegokolwiek terminu, dla spódnicy którą uprzedził tylko na drodze niewdzięczności, kobieta bowiem która mogła rzucić pierwszego kochanka, musiała, prędzej czy później, puścić kantem drugiego. Wreszcie, Adolf, to niemiecki blondas, który nie czuje siły do oszukania Eleonory. Istnieją Adolfowie, którzy oszczędzają swojej Eleonorze upokarzających sprzeczek, skarg; powiadają sobie: Nie będę mówił o tem com utracił! egoi-