Strona:PL Balzac - Muza z Zaścianka.djvu/183

Ta strona została przepisana.

— A więc, widziałam go, odparła, mówiąc w ten sposób, aby być słyszaną jedynie przez prokuratora. Widząc go smutnym, zniechęconym, pomyślałam sobie: Czy ma cygara? czy ma pieniądze?
— Ech, jeżeli pani chce prawdy, powiem pani, wykrzyknął pan de Clagny, że żyje pod jednym dachem z Fanny Beaupré. Wydziera mi pani to zwierzenie; nie byłbym pani nigdy tego powiedział, mogłaby pani przypuszczać we mnie jakieś niezbyt szlachetne uczucia.
Pani de La Baudraye uścisnęła rękę prokuratora.
— Ma pani za męża, rzekła do swej przyzwoitki, jednego z najrzadszych ludzi. Ach! czemuż...
Wtuliła się w kącik karety, patrząc przez szyby; ale nie dokończyła zdania, którego urzędnik się domyślił: Czemu Lousteau nie posiada trochę szlachetności pana de Clagny!...
Bądź co bądź, wiadomość ta rozproszyła melancholję pani de La Baudraye, która rzuciła się w życie światowe; chciała mieć powodzenie i zdobyła je, ale w świecie kobiet czyniła słabe postępy, z trudnością przychodziło jej zająć tam miejsce. W marcu, księża zaprzyjaźnieni z panią Piédefer i z naczelnym prokuratorem popełnili wielki zamach, zdobywając dla hrabiny de La Baudraye zaszczyt kwestowania w dziele dobroczynnem, stworzonem przez panią de Carcado. Wreszcie, przeznaczono ją do zbierania na Dworze darów na rzecz ofiar trzęsienia ziemi w Gwadelupie. Margrabina d’Espard, której pan de Canalis czytał w Operze nazwiska kwestujących pań, rzekła, słysząc nazwisko hrabiny: — Oddawna żyję na świecie, ale nie przypominam sobie czegoś piękniejszego, niż wysiłki podjęte dla ratowania honoru pani de La Baudraye.
Podczas dni wiosennych, które kaprys naszej planety rozświecił nad Paryżem od samego początku marca 1843, okrywając pola Elizejskie wczesną zielonością, nieraz już kochanek Fanny Beaupré spostrzegł w czasie przechadzki panią de La Baudraye, nie będąc przez nią widziany. Niejeden raz ukąsił go w serce ów odruch zazdrości i zawiści, dość zwyczajny ludziom urodzonym i wychowanym na prowincji, kiedy oglądał dawną kochankę, wykwintnie rozpartą