twarz, oświeconą stalowo-niebieskiemi oczami, chytremi i spokojnemi jak oczy kota. Łagodny, jak wszyscy ludzie którzy mają wytknięty plan, napozór był bardzo dobry dla żony; nie sprzeciwiał się jej w niczem, zostawiał jej prawo głosu; zadowalał się tem, że robił swoje, działając z powolnością ale i wytrwałością owada. Ubóstwiana za swą piękność bez rywalki, podziwiana za swój rozum przez mężczyzn stanowiących śmietankę Sancerre, Dina podtrzymywała ten zachwyt swą rozmową, do której, jak twierdzono później, przygotowywała się. Widząc że jej słuchają z upojeniem, przyzwyczaiła się stopniowo słuchać sama siebie, zasmakowała w perorowaniu, i w końcu uważała przyjaciół za powierników z tragedji, przeznaczonych do dawania repliki. Nagromadziła sobie zresztą wcale pokaźną kolekcję zdań i myśli, bądź z czytania, bądź przyswajając sobie myśli swych wiernych, i stała się w ten sposób niby pozytywką, zaczynającą swą melodję z chwilą gdy ktoś w konwersacji nacisnął odpowiednią sprężynę. Spragniona wiedzy (oddajmy jej tę sprawiedliwość), Dina przeczytała wszystko, aż do dzieł lekarskich, statystycznych, przyrodniczych, prawniczych; nie wiedziała bowiem na co zużyć poranki, skoro odbyła przegląd kwiatów i wydała rozkazy ogrodnikowi. Obdarzona wyborną pamięcią, oraz ową swadą właściwą niektórym kobietom, mogła rozprawiać na wszelki temat z nieskazitelnością wystudjowanego stylu. Toteż, z Cosne, z Charite, z Nevers po prawym brzegu, a z Léré, Vailly, Argent, Blancafort, Aubigny po lewym, spieszono aby się przedstawić pani de La Baudraye, tak jak w Szwajcarji przedstawiano się pani de Staël. Ci, co tylko jeden raz słyszeli melodje tej szwajcarskiej tabakierki, odchodzili oszołomieni i opowiadali o Dinie cuda, przyprawiające o paroksyzm kobiety na dziesięć mil wokoło. W osobie będącej przedmiotem takiej masowej admiracji, i odgrywającej wciąż rolę, wytwarza się niejaki stan duchowego pijaństwa, które nie pozwala krytyce dotrzeć do bożyszcza. Atmosfera, będąca wynikiem ciągłego napięcia nerwowego, tworzy jakgdyby nimb, poprzez który dana istota widzi świat pod sobą. Jak wytłómaczyć inaczej wiekuistą dobrą
Strona:PL Balzac - Muza z Zaścianka.djvu/32
Ta strona została przepisana.