przyświecała wyborom na rzecz pana de Clagny. Pani de La Baudraye postanowiła, w marzeniach swoich, podążyć do Paryża za posłem z Sancerre. Ale mimo solennych obietnic, sto pięćdziesiąt głosów przyrzeczonych wielbicielowi pięknej Diny, która chciała tego obrońcę wdów i sierot przystroić purpurą wielkiego pieczętarza, zmieniły się w imponującą mniejszość pięćdziesięciu głosów. Zazdrość prezydenta Boirouge, nienawiść pana Gravier wierzącego w przewagę prokuratora w sercu Diny, stały się bronią w ręku młodego podprefekta, którego, za ten czyn, sfery rządzące zamianowały prefektem. — Nigdy się nie pocieszę, rzekł do jednego z przyjaciół opuszczając Sancerre, iż nie mogłem pozyskać łask pani de La Baudraye, tryumf mój byłby zupełny... To życie wewnętrznie tak burzliwe ujawniało się nazewnątrz jako spokojne stadło, jako dwoje istot źle dobranych ale zrezygnowanych, zarazem jako coś uregulowanego, przyzwoitego; słowem, kłamstwo którego żąda społeczeństwo, ale które było dla Diny niby nieznośny pancerz. Czemu chciała porzucić maskę, którą nosiła od dwudziestu lat? Skąd to znużenie, skoro każdy dzień pomnażał nadzieje wdowieństwa? Jeżeli czytelnik śledził wszystkie fazy tej egzystencji, zrozumie rozmaite decepcje, którym Dina, jak wiele kobiet zresztą, dawała się ponosić. Od chęci owładnięcia panem de La Baudraye, przeszła do nadziei zostania matką. Między sprzeczkami małżeńskiemi a smutną świadomością własnego losu, upłynął cały okres. Następnie, kiedy chciała się pocieszyć, pocieszyciel, pan de Chargeboeuf, wyjechał. Porywu, pokus, z których rodzą się błędy większości kobiet, nie spotkała dotąd. Jeżeli zdarzają się, ostatecznie, kobiety, które biegną prosto do upadku, czyż niema wielu takich, które czepiają się różnych nadziei, i które dochodzą do katastrofy, dopiero nabłądziwszy się długo w labiryncie tajemnych nieszczęść? Taką była Dina. Była tak mało usposobiona do sprzeniewierzenia się obowiązkom, iż sympatja jej do pana de Clagny nie wystarczyła aby mu przebaczyć jego niepowodzenie. Instalacja w zamku Anzy, rozmieszczenie kolekcji, osobliwości, które zyskały nową wartość we wspaniałej i obszernej
Strona:PL Balzac - Muza z Zaścianka.djvu/54
Ta strona została przepisana.