tedy kawalera tymczasowo, aż wyższe władze postanowią bliżej o jego losie. Decyzja nadeszła niebawem. Policja nakazała strzec bardzo pilnie więźnia, mimo jego zaprzeczeń. Kawalera de Beauvoir przeniesiono, w myśl nowych rozkazów, do zamku Escarpe: nazwa dostatecznie maluje jego położenie. Forteca ta, usadowiona na bardzo wysokiej skale, zamiast fos ma przepaści: ze wszystkich stron prowadzą do niej strome i niebezpieczne urwiska. Jak we wszystkich dawnych zamkach, brama posiada most zwodzony i obwarowana jest szerokim rowem. Komendant więzienia, rad, iż ma za jeńca dystyngowanego człowieka o nader dwornych manierach, który wysławia się wykwintnie i zdradza wyższy polor — przymiot rzadki w owej epoce — przywitał kawalera jako dobrodziejstwo Opatrzności; zaproponował mu aby pozostał w niewoli na słowo, i aby wspólnie dopomagał mu walczyć przeciw nudom. Jeniec przyjął skwapliwie propozycję. Beauvoir był to prawy szlachcic, ale, na nieszczęście, był także bardzo ładnym chłopcem. Miał miłą fizjognomję, oko śmiałe, wymowę pełną wdzięku, oraz zadziwiającą siłę. Zręczny, dobrze zbudowany, zamiłowany w niebezpieczeństwie, byłby doskonałym wodzem partyzantki, potrzeba właśnie takich! Komendant dał więźniowi najwygodniejszy apartament, ofiarował mu swój stół, i zrazu nie mógł się odchwalić Wandejczyka. Komendant był to Korsykanin i człowiek żonaty; żona jego, ładna i ponętna, zdawała mu się może skarbem nieco trudnym do upilnowania; słowem, był zazdrosny: rzecz naturalna u Korsykanina i u wiarusa niezbyt zalecającego się powierzchownością. Beauvoir spodobał się damie, ona jemu przypadła do smaku; może pokochali się! w więzieniu miłość idzie tak szybko! Czy popełnili jaką nieostrożność? Czy ich wzajemne uczucie przekroczyło granice owej zdawkowej galanterji, która jest niemal obowiązkiem wobec kobiet? Beauvoir nigdy nie wy: tłómaczył się wyraźnie co do tego dość ciemnego punktu swej historji; tyle jest pewne, iż komendant uznał za właściwe zastosować wobec jeńca nadzwyczajne obostrzenia. Wtrącony do turmy, Beauvoir, zapoznał się z czarnym chlebem skrapianym czystą wodą, oraz
Strona:PL Balzac - Muza z Zaścianka.djvu/73
Ta strona została przepisana.