Strona:PL Balzac - Muza z Zaścianka.djvu/88

Ta strona została przepisana.

— Ech! rzekł Bianchon, alboż kto zna wszystkie tragedje rozgrywające się poza kotarą małżeńską, której publiczność nie uchyla nigdy... Ja nie uważam sprawiedliwości ludzkiej za powołaną aby sądzić zbrodnie między małżonkami; ma do tego wszelkie prawo z punktu policyjnego, ale w swoich pretensjach do sprawiedliwości działa tu zupełnie po omacku.
— Często ofiara była tak długo katem, odparła naiwnie pani de La Baudraye, iż, gdyby oskarżeni śmieli wszystko powiedzieć, zbrodnia wydałaby się niekiedy dość niesprawiedliwą.
Wykrzyknik ten, wywołany przez Bianchona, oraz opowieść prokuratora, dały Paryżanom wiele do myślenia co do losu Diny. To też, kiedy nadeszła godzina spoczynku, odbyło się jedno z owych konsyljów, jakie toczą się nieraz w korytarzach starych zamków, gdy kawalerowie zostaną sami ze świecami w rękach, zapóźnieni w poufnej gawędzie. Pan Gravier dowiedział się wówczas o celu tak miłego wieczoru, w którym cnotę pani de La Baudraye próbowano postawić w pełnem świetle.
— Ostatecznie, rzekł Lousteau, zimna krew kasztelanki mogłaby równie dobrze dowodzić głębokiego zepsucia jak dziecięcej naiwności... Wyglądało mi coś na to, że pan prokurator poddaje myśl, aby małego La Baudraye przyprawić w sałacie...
— Wraca aż jutro, któż wie co się będzie działo tej nocy, rzekł Kajetan.
— Będziemy wiedzieli, wykrzyknął pan Gravier.
Znamienną cechą życia dworów jest nieskończona mnogość psich figlów, między któremi bywają niektóre straszliwie zdradzieckie. Pan Gravier, „który widział tyle rzeczy“, poddał myśl, aby przyłożyć pieczęcie na drzwiach pani de La Baudraye oraz prokuratora. Żórawie oskarżające poetę Ibikusa niczem są w porównaniu do włosa, jaki szpiegowie pałacowego życia umocowują na spojeniu drzwi zapomocą dwóch spłaszczonych kulek woskowych, umieszczonych tak wysoko lub tak nisko, że nikt nie domyśli się pułapki. Jeśli ga-