Kilka panienek, paru młodych ludzi oraz dojrzałych pań przyglądało się Stefanowi jakgdyby był linoskoczkiem.
— Pan Kajetan Boirouge twierdzi, że pan Lousteau zarabia dwadzieścia tysięcy na rok pisaniem, rzekła żona mera do pani de Clagny, czy pani w to wierzy?
— Czy to możliwe? toż prokurator pobiera tylko trzy tysiące...
— Panie Kajetanie, rzekła pani Chandier, niech pan zrobi żeby pan Lousteau powiedział coś głośno, jeszcze go nie słyszałam.
— Jakie ma ładne buciki, rzekła panna Chandier do brata, jak się świecą!
— Ba, lakierki.
— Czemuż ty nie masz takich?
Lousteau spostrzegł w końcu iż siedzi na cenzurowanem i odgadł w postawach Sancerczyków żądzę która ich sprowadziła. — Cóż za kawał możnaby im spłatać? pomyślał. W tej chwili, rzekomy pokojowiec pana de La Baudraye, stajenny przebrany w liberję, przyniósł listy, dzienniki i oddał paczkę korekt, którą dziennikarz pozwolił wziąć Bianchonowi. Pani de La Baudraye, widząc pakiet, którego kształt i opakowanie wyraźnie trąciły drukarnią, rzekła: — Jakto! literatura ściga pana aż tutaj? —
— Nie literatura, odparł, ale miesięcznik, w którym kończę nowelę, mającą się ukazać za dziesięć dni. Przybyłem tu pod obuchem podpisu: Ciąg dalszy w następnym numerze, i musiałem zostawić drukarzowi adres. Ach! chleb, który jemy, bardzo drogo sprzedają nam spekulanci drukarskiego czernidła! Odmaluję pani kiedy ów osobliwy gatunek: redaktor miesięcznika!
— Kiedy zacznie się rozmowa? spytała Diny pani de Clagny, tak jakby pytała: „O której godzinie ognie sztuczne?*
— Myślałam, rzekła pani Popinot-Chandier do swej kuzynki, prezydentowej Boirouge, że usłyszymy historje?
W tej chwili, kiedy, jak niecierpliwy parter, Sancerczycy zaczynali szemrać, Lousteau spostrzegł, iż Bianchon utonął w zadumie natchnionej opaską korekt.
Strona:PL Balzac - Muza z Zaścianka.djvu/93
Ta strona została przepisana.