— Matka pozbyła się klejnotów! powiadał sobie. Ciotka płakała z pewnością, sprzedając swoje relikwie! Jakim prawem miałbyś przeklinać Anastazję? Dla egoizmu swej przyszłości zrobiłeś to samo, co ona dla kochanka. Któż więcej wart z dwojga?
Student uczuł, że nieznośny żar pali mu wnętrzności. Chciał wyrzec się świata, nie przyjąć tych pieniędzy. Doświadczył owych szlachetnych i pięknych wyrzutów, których wartość rzadko oceniają ludzie kiedy sądzą bliźnich, a które często każą aniołom w niebie rozgrzeszyć zbrodniarza skazanego przez ziemskie trybunały. Rastignac otworzył list siostry, którego słowa pełne niewinnego wdzięku orzeźwiły mu serce:
„List twój przyszedł bardzo w porę, drogi bracie. Obie z Agatą chciałyśmy zużyć swoje oszczędności na tyle sposobów, że nie wiedziałyśmy już, jaki zbytek wymyślić. Zrobiłeś tak, jak ów służący króla hiszpańskiego, kiedy upuścił zegarki swego pana: pogodziłeś nas. Doprawdy, sprzeczałyśmy się bezustanku, któremu z zachceń, dać prym, a nie odgadłyśmy, drogi Eugeniuszu, celu, który obejmuje wszystkie nasze pragnienia. Agata podskoczyła z radości. Słowem, byłyśmy obie cały dzień jak szalone, w takim sposobie (styl ciotki), że matka powtarzała raz po raz, robiąc surową minę: „Co się dziś z wami dzieje, moje panny?“ Gdyby nas połajano troszeczkę, zdaje mi się, że byłybyśmy jeszcze bardziej rade. To musi być wielka rozkosz dla kobiety, cierpieć dla kogoś kochanego! Ja jedna wśród mej radości byłam zadumana i zmartwiona. Będzie ze mnie z pewnością zła żona, zbyt jestem marnotrawna. Kupiłam sobie dwa paski, szydełko, drobiazgi, głupstwa, tak że miałam mniej pieniędzy niż Agata, która jest oszczędna i dusi talary jak sroka. Miała dwieście franków! Ja, mój złoty braciszku, mam ledwo stopięćdziesiąt. Jestem bardzo biedna, chciałabym rzucić swój pasek do studni, nie będę go mogła włożyć bez zgryzoty. Okradłam cię. Agata była cudowna; powiedziała: „Poślijmy trzysta pięćdziesiąt franków od obu razem!” Ale nie mogłam się wstrzymać i musiałam ci opowiedzieć wszystko jak było. Czy wiesz, jak wzięłyśmy się do rzeczy, aby
Strona:PL Balzac - Ojciec Goriot.djvu/102
Ta strona została skorygowana.