trzeba było tłumaczyć handle, jakie czynią dla kochanka, dla szmatek, dla dzieci, dla domu lub dla próżności, rzadko przez cnotę, możesz być pewny. Toteż uczciwy człowiek jest wspólnym wrogiem. Ale, jak myślisz, kto jest uczciwym człowiekiem? W Paryżu uczciwy człowiek to ten, który milczy i nie chce iść do działu. Nie mówię o tych biednych helotach, którzy dźwigają wszędzie mozoły, nigdy nie wynagrodzeni za swą pracę i których nazywam arcybractwem pantofli bożych. Zapewne, tam jest cnota w całym kwiecie swej głupoty, ale tam jest także nędza. Widzę stąd kwaśną minę tych zacnych ludzi, gdyby Bóg sobie pozwolił na ten lichy koncept i nie zjawił się na sądzie ostatecznym. Jeżeli chcesz tedy rychło dojść do fortuny, trzeba już być bogatym albo bogatego udawać. Aby się tu wzbogacić, trzeba jechać całą parą; inaczej, najniższy sługa! Jeżeli w stu zawodach których możesz się chwycić, zdarzy się dziesięciu ludzi, którym się szybko powiedzie, publiczność nazywa ich złodziejami. Wyciągnij z tego wnioski. Oto życie, takie jak jest. Nie jest to ładniejsze niż kuchnia: tak samo cuchnie i trzeba sobie powalać ręce, jeśli się chce pitrasić; umiej tylko dobrze się umyć: w tym cała moralność naszej epoki. Jeżeli mówię tak o świecie, dał mi do tego prawo, znam go. Myślisz, że go potępiam? Wcale nie. Zawsze był taki. Moraliści nie zmienią go nigdy. Człowiek nie jest doskonały. Bywa bardziej albo mniej obłudny; głupcy powiadają wówczas, że jest moralny albo niemoralny. Nie obwiniam bogatych w imię ludu: człowiek jest ten sam u góry, w dole, w środku. Znajdzie się, na każdy milion tego ulepszonego bydła, dziesięciu chwatów, którzy się stawiają powyżej wszystkiego, nawet praw; ja należę do nich. Ty, jeśli jesteś człowiekiem wyższym, idź prosto i z podniesioną głową. Ale trzeba będzie walczyć z zawiścią, oszczerstwem, miernotą, z całym światem. Napoleon napotkał ministra wojny, nazwiskiem Aubry, który omal nie wysłał go do kolonii. Wejdź w siebie! Zastanów się, czy zdołasz budzić się co rano z większą sumą woli, niż jej miałeś w wilię. Wszystko to wziąwszy pod rozwagę, uczynię ci propozycję, której by nikt nie odrzucił. Posłuchaj uważ
Strona:PL Balzac - Ojciec Goriot.djvu/115
Ta strona została przepisana.