Strona:PL Balzac - Ojciec Goriot.djvu/136

Ta strona została przepisana.

w jaki sposób, mając córki tak bogate, może pan mieszkać w podobnej norze?
— Daję słowo, rzekł pozornie niedbałym tonem, na co by mi się zdało lepiej mieszkać? Nie mogę panu wytłumaczyć tego: nie umiem skleić dwóch słów do kupy jak się należy. W szystko jest tutaj, dodał, uderzając się w serce. Życie moje jest w moich córkach. Jeśli one się bawią, jeżeli są szczęśliwe, ładnie ubrane, jeżeli stąpają po dywanach, cóż mi znaczy jak ja jestem odziany i jak wygląda moje legowisko? Nie jest mi zimno, jeżeli im jest ciepło, nie nudzę się nigdy, jeżeli one się śmieją. Nie mam innych zmartwień, jak tylko ich zmartwienia. Kiedy pan będziesz ojcem, kiedy, słysząc jak twoje dzieci szczebiocą, powiesz sobie: „To moja krew!“, kiedy uczujesz jak te istotki zrośnięte są z każdą kroplą twojej krwi, której są najdelikatniejszym kwiatem, bo tak jest! będziesz miał wrażenie, że siedzisz w ich skórze, będziesz myślał, że poruszasz się gdy one chodzą, ich głos odpowiada mi wszędzie. Kiedy są smutne, spojrzenie ich ścina mi krew. Kiedyś dowie się pan, że można być o wiele szczęśliwszym ich szczęściem niż własnym. Nie umiem panu tego wytłumaczyć: to jakieś wewnętrzne drganie, które wszędzie rozlewa ciepło. Słowem, żyję trzykrotnie. Powiedzieć panu coś pociesznego? Otóż, kiedy zostałem ojcem, zrozumiałem Boga. Jest cały wszędzie, skoro stworzenie wyszło z niego. Panie, tak samo ze mną i z mymi córkami. Tylko ja bardziej kocham córki niż Bóg kocha świat, bo świat nie jest tak piękny jak Bóg, a córki moje są piękniejsze ode mnie. Są tak zrośnięte z moją duszą, że czułem to, iż pan je zobaczy dziś wieczór. Mój Boże! człowiekowi, który by uczynił moją Delfinkę tak szczęśliwą jak może być kobieta, kiedy się czuje dobrze ukochaną, ależ takiemu człowiekowi ja bym buty czyścił, gonił bym dlań z posyłkami! Dowiedziałem się od jej pokojówki, że ten paniczyk, de Marsay, to pies bezecny. Brała mnie ochota kark mu skręcić. Nie kochać takiej kobiety, takiego klejnociku! głos skowroneczka, a zbudowana jak posąg! Gdzie ona miała oczy, żeby wychodzić za tego alzackiego kloca? Obu im było