ulicą św. Łazarza a ulicą de Grenelle“, aby się dostać do salonu wicehrabiny. Pani de Beauséant da Eugeniuszowi to upragnione zaproszenie dla bankierowej; za tę cenę, student uzyska u niej wszystko co zechce: „Jeżeli mi ją przedstawisz, staniesz się jej beniaminkiem, będzie cię ubóstwiać. Kochaj ją, jeżeli zdołasz po tym: jeżeli nie, posłuż się nią. Wpuszczę ją raz lub dwa razy, na wielkim balu, kiedy będzie tłum; ale nigdy nie przyjmę jej w dzień. Odkłonię się jej, to wystarczy... Stań się człowiekiem którego wybrała, kobiety szaleć będą za tobą... Będziesz miał powodzenie. W Paryżu powodzenie jest wszystkim, to klucz do władzy...“ W tym duchu mówi wicehrabina de Beauséant bardzo trzeźwe zresztą i trafne rzeczy, po czym kończy tak: „Daję ci swoje nazwisko, jak nić Ariadny, abyś wszedł w ten labirynt. Nie pobrudź go — rzekła podnosząc
„W ślad za Abdulskim wyjechał do Prus Bigiel“.
A oto konkluzja, która stanowi akompaniament do sielanki poślubnej państwa Połanieckich:
„Po tygodniowym pobycie we Florencji, odebrał Połaniecki pierwszy list od Bigiela w sprawach Domu, a w nim wiadomości tak pomyślne, że przechodzące niemal oczekiwanie. Prawo wzbraniające wywozu zboża z powodu głodu zostało ogłoszone. Ale Spółka miała ogromne zapasy zakupione i wywiezione poprzednio... etc., etc. (T. II, rozdz. 12).
O święta niewinności wielkiego pisarza! Zatem typowa lichwa żywnościowa, połączona z wywozem do Niemiec, zimna i płaska spekulacja, w której słowo głód stanowi jedynie pozycję w rachunku, i to pozycję korzystną i pożądaną, to jest owa obywatelska działalność „wzoru nowożytnego Polaka“, z której wyrosła kolia perłowa pani Maryni Połanieckiej i „służba boża“ w Krzemieniu. Głód dopisał! I Sienkiewicz wybrał, na swoją apoteozę, tę właśnie „działalność“ zupełnie naiwnie i dobrowolnie, mogąc wybrać tysiąc innych. I cała Polska czytała to z nabożeństwem przez 25 lat, i ta książka leżała na stole każdego ziemiańskiego domu! Nie znaczy to, aby i dziś brakło tego rodzju „nowożytnych Polaków“, ale, zamiast barda któryby ich opiewał, podnosił się głos społeczeństwa, domagający się na nich pręgierza, kryminału i kary śmierci. Niema co, wojna zamąciła znacznie harmonię „służby bożej“ w Polsce!