jest sprawiedliwy. Ja się znam na uczciwości; mogę zapewnić, że mało jest podobnych panu. Chcesz tedy być także moim drogim dzieckiem? No, idź, wyśpij się. Możesz spać, nie jesteś jeszcze ojcem. Ona płakała! dowiaduję się o tym ja, który najspokojniej zajadałem sobie jak głupiec, gdy ona cierpiała; ja, który sprzedał bym Ojca, Syna i Ducha świętego, aby oszczędzić jednej łzy im obu!
— Na honor, rzekł Eugeniusz układając się do snu, zdaje mi się, że będę całe życie uczciwym człowiekiem. Jest w tym przyjemność, aby iść za głosem sumienia.
Jedynie może ci, co wierzą w Boga, czynią dobrze pokryjomu, Eugeniusz zaś wierzył w Boga. Nazajutrz wieczór Rastignac udał się do pani de Beauséant, która zawiozła go do pani de Carigliano. Spotkał się z najuprzejmiejszym przyjęciem marszałkowej, u której zastał panią de Nucingen. Delfina wystroiła się z intencją podobania się wszystkim, aby tym lepiej spodobać się Eugeniuszowi, którego spojrzenia czekała, źle ukrywając niecierpliwość.
Rozkoszna chwila dla każdego, kto umie odgadywać wzruszenia kobiety. Któż nie lubował się często w tym, aby się ociągać ze słówkiem zachwytu, ukrywać zalotnie swą przyjemność, szukać wyznania w przedłużanym niepokoju, cieszyć się obawami które rozproszy jednym uśmiechem? Na tym balu student zmierzył nagle wartość swojej pozycji; zrozumiał, że ma stanowisko w świecie, będąc niejako uznanym kuzynem pani Beauséant. Podbój pani de Nucingen, który mu już przypisywano, stawiał go na świeczniku; młodzi ludzie mierzyli go zawistnymi spojrzeniami; pochwyciwszy parę takich spojrzeń, Eugeniusz zakosztował pierwszych upojeń miłości własnej. Przechodząc z salonu do salonu, mijając grupy, słyszał jak sławiono jego szczęście. Kobiety przepowiadały mu wszelkie sukcesy. Delfina, lękając się go stracić, przyrzekła mu wieczorem pocałunek, którego tak broniła przedwczoraj. Rastignac otrzymał wiele zaproszeń. Kuzynka przedstawiła go kilku kobietom, które wszystkie miały pretensje do elegancji i których domy uchodziły za miłe; od razu wpadł w największy i najpiękniejszy świat Paryża. Wie-
Strona:PL Balzac - Ojciec Goriot.djvu/153
Ta strona została przepisana.