Strona:PL Balzac - Ojciec Goriot.djvu/156

Ta strona została przepisana.

tensje, czyż nie musiałby spłacić należność i urządzić wykwintny apartament? Było to wciąż niemożliwe. Aby wydostać pieniądze na grę, Rastignac umiał kupować na kredyt złote zegarki i łańcuszki, drogo opłacane z wygranej, które niósł do lombardu, owego ponurego i dyskretnego przyjaciela młodzieży; był natomiast bez inwencji i energii, gdy chodziło o to aby opłacić jedzenie, mieszkanie lub niezbędne sprzęty. Pospolita konieczność, długi zaciągnięte na zaspokojone już potrzeby, niezdolne go były natchnąć. Jak większość tych co poznali to cygańskie życie, zwlekał do ostatniej chwili z wyrównaniem należytości świętych dla mieszczucha. Tak robił Mirabeau, który płacił rachunek za chleb aż wówczas kiedy się zjawił w piorunującej formie pozwu. W tej epoce Rastignac stracił już gotowiznę i wszedł w długi. Student zaczynał rozumieć, że niepodobna mu będzie prowadzić tej egzystencji bez stałych źródeł dochodu. Ale, wzdychając nad utrapieniami swej kruchej sytuacji, niezdolny był wyrzec się rozkoszy tego życia, chciał je podtrzymać za wszelką cenę. Przypadki, na które liczył rojąc o fortunie, stawały się chimeryczne, rzeczywiste zaś przeszkody rosły. Poznając sekrety domowe państwa de Nucingen, przekonał się, iż, aby znaleźć w miłości narzędzie fortuny, trzeba wypić całą czarę bezwstydu i wyrzec się szlachetnych pojęć, które są rozgrzeszeniem błędów młodości. To życie, świetne na zewnątrz, ale żarte wszystkimi tasiemcami wyrzutu, życie którego ulotne słodycze okupywał drogo ciągłymi zgryzotami, stało mu się nałogiem, tarzał się w nim, czyniąc sobie, jak Wartogłów La Bruyère’a, legowisko w błotnym rowie; ale, jak Wartogłów, dotąd walał jedynie odzież.
— Zabiliśmy tedy mandaryna? rzekł doń pewnego dnia Bianchon, wstając od stołu.
— Jeszcze nie, odparł, ale rzęzi.
Student wziął to za żart, a nie było to żartem! Eugeniusz, który pierwszy raz od dłuższego czasu jadł w domu, trwał przez cały czas posiłku w zadumie. Zamiast wyjść po deserze, został w jadalni