znają kodeks i nie narażą się nigdy na paragraf o karze śmierci, w razie gdy ich przychwycą. Collin jest ich mężem zaufania, doradcą. Przy pomocy swoich olbrzymich środków, człowiek ten zdołał sobie stworzyć własną policję, rozległe stosunki, które osłania nieprzeniknioną tajemnicą. Mimo iż od roku otoczyliśmy go szpiegami, nie mogliśmy jeszcze przeniknąć jego gry. Jego kasa i talenty służą tedy ciągle po to aby wspierać występek, dostarczać zasobów zbrodni i utrzymywać armię nicponiów w wojnie ze społeczeństwem.
Chwycić Collina i dostać w ręce jego bank, to by znaczyło uciąć zło u samych korzeni. Toteż ta wyprawa stała się sprawą Stanu, sprawą polityczną, zdolną okryć chwałą tych, którzy się przyczynią do jej powodzenia. Pan sam, proszę pana, będziesz mógł wrócić do urzędu, zostać sekretarzem komisarza policji, które to czynności nie przeszkodzą panu pobierać nadal emerytury.
— Ale dlaczego, rzekła panna Michonneau, ten Collin nie ulotni się z kasą?
— Och! rzekł ajent, gdziekolwiekby się udał, podążyłby za nim człowiek, mający zlecenie zabić go, o ile by okradł galery. Następnie kasy nie da się wykraść tak łatwo jak się wykrada pannę z dobrego domu. Zresztą Collin to zuch niezdolny uczynić czegoś podobnego, uważałby to sobie za hańbę.
— Tak, rzekł Poiret, ma pan słuszność, to by go bezwarunkowo okryło hańbą.
— Wszystko to nie tłumaczy, czemu panowie nie chcecie go poprostu uwięzić, zauważyła panna Michonneau.
— Zatem, proszę pani, wytłumaczę się jaśniej... Ale, rzekł jej do ucha, niech pani nie pozwoli panu Poiret przerywać, inaczej nigdy nie dojdziemy do końca. Starowina musiałby mieć gruby majątek, aby znaleźć sobie słuchaczy. Ołży-śmierć, przybywając tutaj, wdział skórę uczciwego człowieka, przedzierżgnął się w paryskiego mieszczucha, stanął w przyzwoitym pensjonacie; to sprytny ptaszek, hoho! Zatem, pan Vautrin to jest szanowny jegomość, mający znaczniejsze interesy.
Strona:PL Balzac - Ojciec Goriot.djvu/167
Ta strona została przepisana.