wiesz, co znaczy podobna odmowa? Wątpisz o przyszłości, nie śmiesz wiązać się ze mną. Lękasz się zatem, że zdradzisz me uczucie? Jeżeli ty mnie kochasz, jeżeli ja... kocham ciebie, czemu wzdragasz się przed tak błahym zobowiązaniem? Gdybyś wiedział, jaką mi przyjemność sprawiło zajmować się tym mieszkaniem, prosiłbyś mnie o przebaczenie. Miałam twoje pieniądze i dobrze ich użyłam, to wszystko. Sądzisz że jesteś wzniosły, a jesteś mały. Żądasz o wiele więcej... (Och, rzekła, chwytając namiętne spojrzenie Eugeniusza), a drożysz się o głupstwo. Jeżeli mnie nie kochasz, och, w takim razie nie przyjmuj. Los mój spoczywa w jednym słowie. Mów! Ależ, ojcze, przemów ty mu do rozsądku, dodała po pauzie, zwracając się do ojca. Czy on myśli, że ja jestem mniej drażliwa na punkcie naszego honoru?
Twarz ojca Goriot przybrała uśmiech zachwytu, gdy patrzał na nich, gdy słuchał tej ładnej sprzeczki.
— Dzieciaku! jesteś na wstępie do życia, ciągnęła ujmując dłoń Eugeniusza, spotykasz zaporę dla wielu nie do przebycia, ręka kobiety usuwa ci ją i ty się cofasz? Ależ ty się wybijesz, czeka cię wspaniała przyszłość, powodzenie wypisane jest na twym pięknym czole. Czy nie będziesz mógł mi oddać wówczas tego, czego ci pożyczam dzisiaj? Czyż niegdyś damy nie dawały swoim rycerzom zbroi, mieczów, kasków, drucianej koszulki, koni, iżby mogli potykać się w ich imię na turniejach? Otóż, Eugeniuszu, to, co ja ci ofiaruję, to broń naszej epoki, narzędzia niezbędne gdy kto chce być czymś. Ładne jest to poddasze, na którym mieszkasz, jeśli podobne do pokoju papy! No, nie będziemy jedli dziś obiadu? Chcesz mnie zmartwić? odpowiadaj! rzekła, potrząsając jego rękę. Mój Boże, ojczulku, przekonaj go, albo wychodzę stąd i nie wrócę nigdy.
— Ja cię namówię, rzekł ojciec Goriot, budząc się z zachwycenia. Drogi panie Eugeniuszu, będziesz pożyczał pieniądze od lichwiarzy, nieprawdaż?
— Nie ma innej rady, odparł.
— Dobrze, mam cię zatem, podjął stary, wydobywając lichy
Strona:PL Balzac - Ojciec Goriot.djvu/207
Ta strona została przepisana.