Strona:PL Balzac - Ojciec Goriot.djvu/234

Ta strona została przepisana.

pełne delikatnego pyłu? Jutro rano będziemy mogli powiedzieć więcej.
— Czy było by lekarstwo?
— Żadnego. Co najwyżej można opóźnić śmierć, jeśli znajdziemy sposób odciągnięcia krwi ku kończynom, ku nogom; ale, jeżeli do jutra objawy nie ustaną, biedaczysko przepadł. Nie wiesz, co spowodowało chorobę? Musiał otrzymać jakiś cios, pod którym załamała się jego moralna istota.
— Tak, rzekł Rastignac, przypominając sobie jak obie córki waliły bez wytchnienia w serce ojcowskie.
— Przynajmniej, powiadał sobie Eugeniusz, Delfina kocha ojca!
Wieczorem w teatrze Rastignac zaczął mówić o stanie Goriota z pewnymi ostrożnościami, aby nie przerazić zanadto pani de Nucingen.
— Nie lękaj się, odparła po pierwszych jego słowach, ojciec jest silny. Tylko dziś rano zanadtośmy go wstrząsnęły. Majątek nasz jest zagrożony, czy pojmujesz doniosłość takiego nieszczęścia? Nie przeżyła bym tego, gdyby twoje przywiązanie nie czyniło mnie nieczułą na to, co uważała bym niegdyś za śmiertelne przejścia. Istnieje już dla mnie tylko jedna obawa, jedno nieszczęście: stracić miłość, która dała mi rozkosz życia. Po za tym uczuciem, wszystko mi jest obojętne, nie kocham nic w świecie. Ty jesteś dla mnie wszystkim. Jeżeli czuję szczęście jakie daje bogactwo, to aby ci się lepiej podobać. Jestem, wyznaję ze wstydem, bardziej kochanką niż córką. Czemu? Nie wiem. Całe moje życie w tobie. Ojciec dał mi serce, ale ty nauczyłeś je bić. Cały świat może mnie potępić: cóż mi znaczy, jeżeli ty, który nie masz prawa czuć o to żalu do mnie, rozgrzeszysz mnie ze zbrodni na którą mnie skazuje nie przeparte uczucie? Czy uważasz mnie za wyrodną córkę? Och, nie, nie podobna jest nie kochać ojca tak dobrego jak nasz. Czyż mogłam zapobiec, aby nie ujrzał w końcu nieuchronnego skutku naszych opłakanych małżeństw? Czemu zgodził się na nie? Czy nie jego rzeczą było