Strona:PL Balzac - Ojciec Goriot.djvu/243

Ta strona została przepisana.

— I cóż, jak się ma ojciec? rzekła pani de Nucingen, skoro wrócił już w stroju balowym.
— Bardzo źle, odparł; jeżeli chcesz mi dać dowód przywiązania, wstąpmy do niego.
— Owszem, rzekła, ale po balu. Mój złoty Geniu, bądź dobry, nie mów mi morałów, chodź.
Pojechali. W drodze Eugeniusz milczał.
— Co tobie? rzekła.
— Słyszę rzężenie twego ojca, odparł z urazą.
I, z gorącą młodzieńczą wymową, zaczął jej opowiadać okrutny czyn do jakiego pchnęła panią de Restaud próżność, śmiertelny atak jaki wywołało ostatnie poświęcenie ojca, cena jaką opłacił suknię Anastazji. Delfina płakała.
— Będę brzydka, pomyślała.
Łzy jej obeschły.
— Pospieszę pielęgnować ojca, nie opuszczę jego wezgłowia, rzekła.
— Och, teraz jesteś taka, jaką cię pragnąłem, wykrzyknął Rastignac.
Latarnie pięciuset powozów oświecały wjazd pałacu Beauséant. Z każdej strony rzęsiście oświetlonej bramy znajdował się konny żandarm. Wielki świat napływał tak rojnie, każdy tak skwapliwie chciał widzieć tę wzniosłą kobietę w chwili upadku, że, gdy pani de Nucingen i Rastignac weszli, sale na parterze były już pełne. Od chwili w której cały dwór cisnął się do grandę Mademoiselle, wówczas gdy Ludwik XIV wydzierał jej kochanka, żadna sercowa katastrofa nie może się równać co do rozgłosu z przygodą pani de Beauséant. W tej okoliczności, ostatnia córa królewskiego niemal domu burgundzkiego okazała się wyższa nad swoje nieszczęście; panowała do ostatniej chwili nad światem, którego próżnostki przejęła jedynie po to, aby je wprząc w tryumf swej miłości. Najpiękniejsze kobiety Paryża ożywiały salon strojami i uśmiechami. Najwykwintniejsi panowie ze Dworu, ambasadorowie, ministrowie, lu-