Idź jeszcze raz, dam ci pięć franków. Powiedz, że nie czuję się dobrze, że chciał bym je uściskać, ujrzeć je jeszcze raz przed śmiercią. Powiedz im to, ale tak aby ich zbytnio nie przestraszyć.
Krzysztof, na znak Rastignaka, wyszedł.
— Zaraz przyjdą, ciągnął starzec. Ja je znam. Poczciwa Delfinka! jakież zmartwienie jej sprawię, jeśli umrę! Naści także. Nie chciał bym umrzeć, żeby nie płakały przeze mnie. Umrzeć, drogi Geniu, to znaczy nie widzieć ich więcej! Nudno mi będzie tam, dokąd się idzie po śmierci. Dla ojca, piekło, to być bez dzieci, a ja już zaprawiłem się do tego od czasu jak wyszły za mąż. Mój raj był w domu. Powiedz mi, gdybym poszedł do raju, czy będę mógł wrócić na ziemię, aby być jako duch koło nich?... Słyszałem takie rzeczy. Czy to prawda? Zdaje mi się, że widzę je w tej chwili, takie jak były w domu. Przychodziły co rano mówiąc: „Dzień dobry, ojczulku!“ Brałem je na kolana, droczyłem się z nimi, ściskałem je. Pieściły mnie milutko, śniadaliśmy co dzień razem, jedliśmy razem obiad, słowem byłem ojcem, cieszyłem się swymi dziećmi. Kiedy były w domu, nie rozumowały, nie wiedziały nic o świecie, kochały mnie. Mój Boże! czemu one zawsze nie zostały małe? (Och! boli, głowa mi pęka!) Och! och! darujcie mi, dzieci, cierpię straszliwie, a musi to być prawdziwy ból, bo wyście mnie dobrze zahartowały na cierpienie. Mój Boże! gdybym tylko ich ręce mógł trzymać w swoich, nie czuł bym bólu. Myślisz, że przyjdą? Krzysztof jest taki głupi. Powinienem był iść sam. On je zobaczy!... Prawda, ty byłeś wczoraj na balu? Powiedz mi jak wyglądały? Nie wiedziały nic o mej chorobie, nieprawdaż? Nie były by tańczyły, biedne małe! Och! nie chcę już chorować. Zbyt jestem im potrzebny. Majątek zagrożony. I jakim mężom wydane są na pastwę! Wyleczcie mnie, wyleczcie mnie! (Och, jak ja cierpię!... Och, och, och!) Widzisz, musicie mnie wyleczyć, bo im trzeba pieniędzy, a ja wiem skąd je wziąć. Pojadę do Odesy, założę fabrykę krochmalu. Ja jestem filut, zrobię na tym miliony. (Och, boli, nie wytrzymam!)
Strona:PL Balzac - Ojciec Goriot.djvu/252
Ta strona została przepisana.