wzgląd na matkę; że usłucha jego woli bez szemrania; ale błaga go, aby przeczytał testament biednej zmarłej. Wzięła list i podała mu go, przemawiając bardzo ładnie i wzruszająco: sama nie wiem, skąd jej się to wzięło, Bóg jej chyba musiał podyktować, biedne dziecko mówiło tak wzniosie, że słuchając, ja stara płakałam jak głupia. Pani wie, co on robił tymczasem, ten potwór? Obcinał sobie paznokcie! Wziął list, który biedna pani Taillefer zrosiła łzami, i rzucił go na kominek, mówiąc: „Dobrze już!“ Chciał podnieść córkę; ona chwyciła go za ręce, aby je ucałować, ale wyrwał się. Czy to nie zbrodnia? A ten dryblas synalo wszedł do pokoju i ani nie przywitał siostry.
— Więc to potwory? rzekł ojciec Goriot.
— A potem, rzekła pani Couture, nie zwracając uwagi na wykrzyknik nieboraka, obaj wyszli, kłaniając mi się i prosząc o wybaczenie, jako że mają pilne sprawy. Oto i cała wizyta. Ale przynajmniej widział córkę. Nie wiem, jak on się może jej zapierać, podobna do niego jak dwie krople wody.
Stołownicy, domowi i przychodni zaczęli napływać kolejno, życząc sobie wzajem dobrego dnia i wymieniając owe nieznaczące zdańka, stanowiące w pewnych sferach Paryża surogat dowcipu, w którym błazeństwo stanowi główny składnik a którego wartość zasadza się zwłaszcza na wymowie lub geście. Ten rodzaj gwary zmienia się ustawicznie. Koncept, który jest jej podstawą, nie trwa ani miesiąca. Wypadki polityczne, proces kryminalny, piosenka uliczna, kawał aktorski, wszystko służy do zasilenia tej igraszki humoru, która polega głównie na tym, aby brać idee i słowa jako wolant i podawać go sobie na rakietach. Świeży wynalazek dioramy, która posuwała złudzenia optyczne do wyższego stopnia niż panorama, spowodował w paru pracowniach malarskich zwyczaj zmieniania wszystkich końcówek na rama: kawał ten przeszczepił do pensjonatu Vauquer młody malarz, jadający tam obiady.
— I cóż, pannie Poiret? rzekł urzędnik z Muzeum. — Jakże pańska zdrowiorama?
Strona:PL Balzac - Ojciec Goriot.djvu/62
Ta strona została skorygowana.