Ta strona została uwierzytelniona.
kradzież pod pozorami legalności: każdy brzydzi się zagarnianiem cudzego mienia; trzeba aby samo przyszło, w tem sztuka.
Zręczni złodzieje znajdują w świecie najlepsze przyjęcie, uchodzą za miłych chłopców. Jeśli, przypadkiem, uda się złapać hultaja, który zgarnął poprostu złoto z kasy, idzie na galery: to zbrodniarz, opryszek! Ale niech wybuchnie głośny proces, przyzwoity człowiek, który ograbił wdowę i sierotę, znajdzie tysiąc gorliwych adwokatów.
Zręczni złodzieje znajdują w świecie najlepsze przyjęcie, uchodzą za miłych chłopców. Jeśli, przypadkiem, uda się złapać hultaja, który zgarnął poprostu złoto z kasy, idzie na galery: to zbrodniarz, opryszek! Ale niech wybuchnie głośny proces, przyzwoity człowiek, który ograbił wdowę i sierotę, znajdzie tysiąc gorliwych adwokatów.
Po tych refleksjach, które mogłyby się znaleźć w świetnej diatrybie Vautrina w Ojcu Goriot, następuje wpół ironiczny, wpół entuzjastyczny wizerunek złodzieja:
...Złodziej, to rzadki człowiek; natura poczęła go jak swoje pieszczone dziecko; skupiła w nim wszelkiego rodzaju doskonałości: niezmąconą zimną krew; nieugięty hart; sztukę chwytania sposobności, tak chyżej i tak powolnej; zwinność, odwagę, krzepkie zdrowie, bystre oko, sprawne ręce, ujmującą i ruchliwą fizjognomję... Czyż nie trzeba, co więcej, aby złodziej znał ludzi, ich charaktery, namiętności, aby zręcznie kłamał, przewidywał wypadki, ogarniał przyszłość, miał umysł bystry i chybki, aby miał błyskawiczne objęcie, aby był dobrym aktorem, mimem, by umiał chwytać ton i obejście rozmaitych sfer społecznych, udać subjekta, bankiera, generała, znać ich obyczaje, przybrać w potrzebie togę prefekta policji lub żółte pantalony żandarma; wreszcie — rzecz niesłychana, dar który zapewnił sławę Homerom, Arjostom, tragikom, komedjopisarzom — czyż nie trzeba mu wyobraźni, świetnej, boskiej wyobraźni? Czy nie musi wynajdywać wciąż nowych sztuczek? Dla niego, być wygwizdanym, to znaczy iść na gelery.
Ale, jeśli się zastanowić z jaką tkliwą miłością, z jaką ojcowską pieczą każdy strzeże tego czego szuka złodziej, pieniędzy, tego drugiego Proteusza; jeśli zważyć spokojnie jak my je chowamy, taimy, ubezpieczamy, kryjemy, trzeba się bodaj zgodzić, iż, gdyby złodziej obracał ku dobremu swoje niepospolite dary, byłby nadzwyczajną istotą, i że brak jedynie włoska aby był wielkim człowiekiem.