„Otóż, proszę pana, skoro włożyłem rękę w dłoń kobiety, nie uśpionej (Bouvard gani to wyrażenie), ale izolowanej, i kiedy starzec rozkazał tej kobiecie aby mi ścisnęła rękę z całej siły, musiałem prosić o przerwanie doświadczenia, w chwili gdy krew miała mi trysnąć z palców. Ot, przyjrzyj się pan tej obrączce, którą będę nosił więcej niż trzy miesiące.
— Tam do licha! rzekł pan Gault, patrząc na okrężną wybroczynę podobną do oparzenia.
— Wierzaj pan, dodał lekarz, żelazna obręcz zaciskana śrubą nie wydałaby mi się równie twarda jak palce tej kobiety; garść jej zmieniła się w nieugiętą stal, mam przekonanie że mogłaby mi zgruchotać kość i oddzielić dłoń od ramienia. Zdaje mi się tedy rzeczą dowiedzioną, iż, pod wypływem namiętności, która jest wolą skupioną na jeden punkt i sięgającą nieobliczalnych ilości siły zwierzęcej — podobnie jak w rozmaitych rodzajach siły elektrycznej — człowiek może przenieść całą swą żywotność, bądź dla ataku, bądź dla oporu, w ten lub ów ze swoich organów... Ta paniusia wysłała, pod wpływem rozpaczy, całą potęgę żywotną w swoje dłonie.
— Trzeba tego djabelnie dużo aby złamać kutą żelazną sztabę... rzekł naczelny dozorca potrząsając głową.
— Była skaza! zauważył pan Gault.
— Co do mnie, podjął lekarz, nie śmiem już określać granic siły nerwowej. Dzięki niej zresztą, matki, aby ocalić swoje dzieci, magnetyzują lwy, schodzą w czasie pożaru po gzymsach na których kot ledwie-by się utrzymał, znoszą męczarnie przewlekłych porodów. W tem leży tajemnica zamachów więźniów i zbrodniarzy dla odzyskania wolności. Nie znamy jeszcze rozmiaru sił żywotnych, tkwią one w potędze przyrody, czerpiemy je z tajemnych zbiorników!
— Panie dyrektorze, szepnął dozorca do ucha pana Gault, który odprowadzał doktora, sekretny numer 2 mówi że jest chory i prosi o lekarza; utrzymuje że jest konający.
Strona:PL Balzac - Ostatnie wcielenie Vautrina.djvu/139
Ta strona została uwierzytelniona.