tak jak samobójca porzuca pistolet który mu zadał śmierć; ale nieszczęśliwy wciąż trzymał rękę Lucjana w ściśniętych dłoniach, i modlił się.
Widząc tego człowieka, grabarze zatrzymali się chwilę; podobny był do kamiennych figur na średniowiecznych grobowcach. Rzekomy ksiądz, o wzroku jasnym jak oczy tygrysa, zesztywniony jakąś nadprzyrodzoną martwotą, uczynił na tych ludziach takie wrażenie, iż poprosili go łagodnie aby wstał.
— Dlaczego? spytał nieśmiało.
Ów zuchwały Ołżyśmierć stał się słaby jak dziecko.
Dyrektor wskazał ten widok panu de Chargeboeuf, który, zdjęty szacunkiem dla podobnej boleści i wierząc w uzurpowane ojcostwo Jakóba, wytłumaczył rozkazy pana de Granville co do pogrzebu Lucjana: miano go bezzwłocznie przenieść do domu, gdzie czekali już księża aby czuwać przy ciele do rana.
— Poznaję w tem wielką duszę tego człowieka, wykrzyknął galernik smutnym głosem. Niech mu pan powie, że może liczyć na mą wdzięczność... Tak, mam możność oddania mu ważnych usług... Niech pan nie zapomni tego oświadczenia; ma ono dla pana de Granville niezmierną wagę. Ach, panie, osobliwe przemiany spełniają się w sercu człowieka, kiedy przez siedem godzin płakał przy zwłokach takiego dziecka. Nie ujrzę go tedy więcej!...
Objąwszy Lucjana spojrzeniem matki której wydzierają ciało syna, Jakób Collin osunął się na ziemię. Patrząc jak zabierają Lucjana, wydał jęk, który kazał grabarzom przyśpieszyć kroku.
Sekretarz generalnego prokuratora oraz dyrektor więzienia oszczędzili sobie tego widoku wychodząc już pierwej.
Cóż się stało z tą naturą z bronzu, w której namysł równy był, co do chyżości, rzutowi oka; w której myśl i czyn tryskały wraz jak jedna błyskawica; której nerwy, zahartowane w trzech ucieczkach, trzech pobytach w kaźni, osiągnęły metaliczną siłę? Żelazo poddaje się, do pewnego stopnia, klepaniu lub uciskowi; jego nieprzenikliwe drobiny, oczyszczone i ugładzone
Strona:PL Balzac - Ostatnie wcielenie Vautrina.djvu/147
Ta strona została uwierzytelniona.