Strona:PL Balzac - Ostatnie wcielenie Vautrina.djvu/151

Ta strona została uwierzytelniona.

lumnadą podzieloną na cele, fortyfikacją od Wybrzeża, okratowanemi pistolami od północy, strzeżone przez dozorców, zapełnione przez trzodę plugawych złoczyńców patrzących na siebie wzajem z nieufnością, osmuca już zewnętrznemi cechami. Ale smutek ten zmieni się w grozę, skoro, znalazłszy się w obliczu tych zbezczeszczonych istot, ujrzysz się punktem skupiającym spojrzenia pełne nienawiści, ciekawości, rozpaczy. Najmniejszego śladu radości! Wszystko tam jest posępne, miejsce i ludzie. Wszystko nieme, mury i sumienia. Wszystko jest niebezpieczeństwem dla tych nieszczęśników; poza jakąś przyjaźnią, złowrogą jak kaźń która ją zrodziła, nie śmieją zaufać jedni drugim. Policja, która krąży nad nimi, zatruwa atmosferę, kala wszystko, nawet uścisk dłoni zaprzyjaźnionych wspólników zbrodni. Złoczyńca, który spotka tam najlepszego kompana, nie wie czy ów nie skruszył się, czy nie wyznał wszystkiego dla ocalenia życia. Ten brak pewności, ten lęk przed kapusiem, psuje i tak już kłamliwą swobodę łąki. W gwarze więziennej, kapuś to szpieg, który udaje iż znajduje się pod brzemieniem ciężkiego oskarżenia i którego przysłowiowa zręczność polega na tem, aby się pozwolić brać za manusa[1]. Słowo manus oznacza, w tej gwarze, osiwiałego w swem rzemiośle złodzieja, który oddawna zerwał ze społeczeństwem, chce zostać złodziejem całe życie i który, mimo wszystko, zostaje wierny manylom[2].

Zbrodnia i obłęd mają niejakie podobieństwo. Widzieć więźniów na łące, a obłąkanych w ogrodzie szpitalnym, to jedno i to samo. Jedni i drudzy krążą unikając się wzajem, rzucając spojrzenia niesamowite, okrutne, zależnie od chwilowej myśli, nigdy wesołe ani poważne: albo się znają albo lękają się siebie. Oczekiwanie wyroku, wyrzuty, lęk, dają przechadzającym się po łące niespokojne wejrzenie szaleńców. Jedynie wytrawni zbrodniarze po-

  1. Wyrażenia te zaczerpnąłem przeważnie z broszury Szwargot więzienny Estreichera.
  2. Kajdany.