Strona:PL Balzac - Ostatnie wcielenie Vautrina.djvu/155

Ta strona została uwierzytelniona.

nie śpi się, ale kima. Zważcie, z jaką energją słowo to wyraża sen właściwy szczutemu bydlęciu, zmęczonemu, nieufnemu, zwanemu złodziejem, które, z chwilą gdy jest w bezpiecznem schronieniu, pada i stacza się w otchłanie głębokiego i niezbędnego snu, pod potężnemi skrzydłami wciąż szybującego nad niem pościgu. Okropny sen, podobny do snu dzikiego zwierzęcia, które śpi, chrapie, a którego ucho czuwa, mimo to, z nieustanną bacznością!
Wszystko brzmi dziwacznie w tem narzeczu. Kobieta, to binia, brzana, łazęga, poduszka. Jeść, to wcinać w krzyże, frygać. Kraść, juchcić, grabić, macać; kradzież dzienna, skok; kradzież nocna sznif. Wsadzić rękę do czyjejś kieszeni, to zmierzyć dolinę.
Gwara rozwija się wciąż zresztą! idzie za cywilizacją, depce jej po piętach, wzbogaca się nowemi wyrażeniami z każdym nowym wynalazkiem. Ziemniaki, rozpowszechnione przez Ludwika XVI i Parmentiera, powitała gwara natychmiast jako pigułki. Wynaleziono bilety bankowe: gwara przezywa je wnet motylami. Bilet tysiącfrankowy nazywa się samiec, pięćsetfrankowy samica. Możecie być pewni, iż banknoty stu lub dwustufrankowe otrzymają jakieś dziwaczne miano.
W 1790, Guillotin wynajduje, w interesie ludzkości, praktyczny przyrząd rozwiązujący wszystkie problemy wynikające z kary śmierci. Natychmiast złoczyńcy, ex-galernicy, przyglądają się tej machinie stojącej na monarchicznym schyłku dawnego systemu i na pograniczu nowego wymiaru sprawiedliwości, i nazywają ją poetycznie wdową! Studjują kąt jaki opisuje stalowe ostrze i, dla odmalowania jego działania, znajdują słowo kosić! Kiedy się pomyśli, iż miejsce przechadzki złoczyńców nazywa się łąką, doprawdy trzeba podziwiać pomysłowość tego zestawienia.
Podziwiajmy zresztą wysoką starożytność gwary! Dziesiąta część jej słów należy do języka romańskiego, druga dziesiąta do starej gallijskiej mowy, którą posługiwał się Rabelais. Conajmniej setka słów tego narzecza należy do języka Panurga, który, w dziele