trości śledztwa, nieprzedajny stróż najczarniejszych tajemnic, sprawia, że zbrodnie tak często pozostają ciemne i nieprzeniknione. W tem leży siła, a także i słabość złoczyńcy. W języku dziewczyn, być porządną, znaczy nie chybić żadnemu z praw tego przywiązania, znaczy oddać wszystkie swoje pieniądze capniętemu kochankowi, czuwać nad jego dobrem, dochować mu wiary, wszystko przedsięwziąć dla niego. Najokrutniejsza zniewaga, jaką może dziewczyna obrzucić skalane czoło drugiej dziewczyny, to oskarżyć ją o niewierność względem przyskrzynionego kochanka. Taka dziewczyna uchodzi za kobietę bez serca!...
Zgniłek, jak się to okaże, kochał namiętnie kobietę. Jedwabny, filozof-egoista, kradł aby zapewnić sobie przyszłość; podobny był do Paccarda, owego niewiernego pomocnika Jakóba Collin. Nie kochał nikogo, gardził kobietami i dbał jedynie o siebie. Co do Buhaja, ten zawdzięczał, jak już wiadomo, miano swoje przywiązaniu do Jałówki. Otóż, te trzy znakomitości grandy miały z Jakóbem obrachunki: obrachunki dość trudne do rozplątania.
Kasjer jedynie wiedział ilu członków stowarzyszenia zostało przy życiu i ile wynosi majątek każdego. Przyrodzona śmiertelność tych klientów wchodziła w rachubę Ołży-śmierci, w chwili gdy postanowił schrupać kasę na rzecz Lucjana. Umykając się baczności towarzyszy i policji przez dziesięć lat, Jakób miał prawie pewność dziedziczenia, w myśl konstytucji wielkich fanandelów, po dwóch trzecich swoich klientów. Czy nie mógł powołać się w potrzebie na wypłaty na ręce fanandelów skoszonych? Żadna kontrola nie dosięgła zresztą tego wodza Wielkich fanandelów. Ufano mu bezwzględnie z konieczności, życie bowiem leśnego zwierza jakie wiodą złoczyńcy, wytwarza, między dystyngowanemi osobistościami tego dzikiego świata, wysoką skrupulatność. Z owych tedy trzystu tysięcy skradzionych, mógł się Jakób wyplątać stoma tysięcami. W tej chwili, jakeśmy to widzieli, Zgniłek, jeden z wierzycieli Jakóba, miał przed sobą ledwie trzy miesiące życia. Posiadając zresztą w ręku sumę niewątpliwe znacznie wyższą niż ta którą
Strona:PL Balzac - Ostatnie wcielenie Vautrina.djvu/160
Ta strona została uwierzytelniona.