Strona:PL Balzac - Ostatnie wcielenie Vautrina.djvu/164

Ta strona została uwierzytelniona.

Ten oskarżony, chłopiec z dobrego domu, stojący pod brzemieniem fałszerstwa, zajmował pistol sąsiadujący z pokojem Lucjana.
— Zatem, jołcie[1], w Brest możesz być pewny że natrafisz na fazol zanurzywszy co trzecią łyżkę w ceber z wątrobianą (zupą); w Toulon, co piątą; a w Rochefort nie złapiesz nigdy nic, chyba żeś jarus (stary wyga).
Tak rzekłszy, głęboki filozof podszedł do Zgniłka i Buhaja, którzy, zaintrygowani zjawieniem się gałacha (księdza), zaczęli się posuwać w dół łąki, gdy Jakób, pochłonięty boleścią, szedł w ich stronę. Ołży-śmierć, oddany straszliwym myślom, myślom upadłego cesarza, nie czuł że jest ogniskiem wszystkich spojrzeń; szedł wolno, spoglądając na nieszczęsne okno, na którem powiesił się Lucjan. Żaden z więźniów nie wiedział o wypadku, sąsiad bowiem Lucjana, młody fałszerz, z pobudek które zaraz ujawnimy, nic o tem nie wspomniał. Trzej fanandele ustawili się tak, aby zagrodzić drogę księdzu.
— To nie gałach, rzekł Zgniłek do Jedwabnego, to nutry. Patrz jak pociąga!

Tutaj, należy wytłumaczyć — nie wszystkim bowiem czytelnikom przyszło do głowy zwiedzać katorgę — że każdy złoczyńca sparzony jest z drugim (zawsze młody i stary razem) zapomocą łańcucha. Ciężar tego łańcucha, przymocowanego do pierścienia nad kostką, jest taki, że powoduje, po roku, wiekuistą wadę w chodzie złoczyńcy. Zmuszony poruszać jedną nogą z większą siłą aby uciągnąć te manyle (nazwa dawana na galerach temu żelazu) skazaniec nabywa nieprzezwyciężonego nałogu. Później, kiedy nie dźwiga już łańcucha, dzieje się tak, jak z uciętą nogą, która wciąż dolego amputowanemu; złoczyńca wciąż czuje swoje manyle, nie może nigdy pozbyć się tiku utykania. Wedle terminu policyjnego,

  1. Jołt. złodziej niewprawny.