Strona:PL Balzac - Ostatnie wcielenie Vautrina.djvu/176

Ta strona została uwierzytelniona.

użytku, wskutek zmian wprowadzonych w Paryżu w sposobie egzekucji. Wyobraźcie sobie zbrodniarza obleganego wyrzutami sumienia, w ciszy i mroku, dwóch źródłach grozy, a zrozumiecie, czy to nie musi przyprawiać o szaleństwo! Cóż to muszą być za natury zdolne oprzeć się tej próbie, do której kaftan dodaje jeszcze nieruchomość, bezczynność!
Teodor Calvi, ów Korsykanin, liczący wówczas dwadzieścia siedem lat, spowity w płaszcz bezwarunkowej tajemnicy, opierał się od dwóch miesięcy działaniu tej kaźni i pokuśliwemu gadulstwu dziada!... Oto niezwykły proces, który przyprawił Korsykanina o wyrok śmierci. Mimo iż rzecz jest ciekawa, przedstawimy ją tu najzwięźlej.
Niepodobna pozwalać sobie na długą dygresję w rozwiązaniu sceny już i tak dość obszernej, nie przedstawiającej innego zainteresowania, prócz tego które budzi Collin, swoim straszliwym wpływem spajający niby kręgosłup Ojca Goriot i Stracone złudzenia z tem studjum. Wyobraźnia czytelnika rozwinie zresztą ten mroczny temat, dręczący w tej chwili mocno ławę przysięgłych przed którą stawał Teodor Calvi. Toteż, od tygodnia, odkąd trybunał kasacyjny odrzucił rekurs, pan de Granville dumał nad tą sprawę i odwlekał z dnia na dzień rozkaz egezukcji; tak bardzo zależało mu na tem aby uspokoić przysięgłych, ogłaszając iż zbrodniarz, na progu śmierci, przyznał się do zbrodni.
Biedną wdowę z Nanterre, zamieszkałą w domku za wsią, zamordowano i okradziono, w kilka dni po podjęciu udziału w sukcesji która spadła na nią nieoczekiwanie. Udział ten wynosił około trzech tysięcy franków, tuzin nakryć, złoty zegarek z łańcuszkiem i nieco bielizny. Zamiast ulokować trzy tysiące franków w Paryżu, jak doradzał rejent, staruszka wolała wszystko trzymać w domu. Nigdy nie miała jeszcze w ręku tyle pieniędzy; przytem, jak większość ludzi prostych, żywiła nieufność do całego świata. Po walnych naradach z oberżystą w Nanterre, wspólnym krewnia-