Strona:PL Balzac - Ostatnie wcielenie Vautrina.djvu/184

Ta strona została uwierzytelniona.

strza. Toteż, kanonik hiszpański musiał popełnić omyłkę, której rozmyślnie dopuścił się Collin.
— To nie galernik, rzekł naczelny dozorca do dyrektora.
— Zaczynam w to wierzyć, rzekł wpół do siebie pan Gault skłaniając potakująco głowę.
Jakóba wprowadzono do owej piwnicy, w której młody Teodor, w kaftanie bezpieczeństwa, siedział na kraju ohydnego tapczanu. Ołżyśmierć, chwilowo oświecony światłem z korytarza, poznał natychmiast Bibi-Lupina w żandarmie który stał nieruchomo wsparty na szabli.
Jo sono Gaba-Morto! Parla nostro italiano, szepnął żywo. Vengo ti salvar (jestem Ołżyśmierć, mów naszą włoszczyzną, przychodzę cię ocalić).
Cała rozmowa przyjaciół miała być zupełnie niezrozumiała dla udanego żandarma; że zaś Bibi-Lupin rzekomo pilnował więźnia, nie mógł opuścić stanowiska. Toteż, nie da się opisać wściekłości naczelnika Bezpieczeństwa.
Teodor Calvi, młody człowiek o oliwkowej cerze, blond włosach, zapadłych oczach mętno niebieskiego koloru, doskonale zresztą zbudowany, kryjący, pod tem limfatycznem wejrzeniem, siłę mięśni jaka zdarza się niekiedy u południowców, byłby uroczy, gdyby nie sklepione brwi, spłaszczone czoło które dawały mu coś złowrogiego, gdyby nie czerwone usta o wyrazie dzikiego okrucieństwa, i gdyby nie drganie mięśni, zdradzające ową właściwą Korsykanom pobudliwość, która czyni ich w nagłej zwadzie tak skorymi do mordu.
Wstrząśnięty dźwiękiem tego głosu, Teodor podniósł nagle głowę, mniemając w pierwszej chwili że to halucynacja; ale, ponieważ dwumiesięczny pobyt oswoił go z mrokiem celi, przyjrzał się fałszywemu księdzu i westchnął. Nie poznał Jakóba Collin, którego twarz, poorana działaniem kwasu siarkowego nie wydała mu się twarzą jego druha.
— To ja, twój Jakób; przebrałem się za księdza i przychodzę