Strona:PL Balzac - Ostatnie wcielenie Vautrina.djvu/194

Ta strona została uwierzytelniona.

— Właśnie. Hycle sprzedały mnie, bo ja znam ich skrytkę, a oni nie znają mojej.
— Maścisz mi serce sadłem, kochasiu! rzekł Jakób.
— Hę?
— Widzisz, odparł dab, jak się opłaci być ze mną szczerym. Obecnie, zemsta twoja jest jednym z punktów partji którą rozgrywam!... Nie pytam o skrytkę, wskażesz mi ją w ostatniej chwili; ale powiedz mi wszystko co tyczy Ruffarda i Godeta.
— Jesteś i będziesz zawsze naszym dabem, nie chcę mieć tajemnic dla ciebie. Wosk (złoto) jest w mikwie (piwnicy), w domu gdzie mieszka Gonora.
— Nie lękasz się swojej bini?
— A ba, nic nie wie o mojem schowaniu! odparł Zgniłek. Spoiłem Gonorę, choć to kobieta któraby nic nie pisnęła ani pod toporem. Ale tyle wosku!
— Tak, to może uderzyć na mózg najczystszemu sumieniu! odparł Jakób Collin.
— Mogłem się tedy uporać bez jarzączki (świecy)! Cały drób spał w kurniku. Marchiewka jest na trzy stopy pod ziemią, za torbami z ołówkiem (flaszkami z winem). A z wierzchu pokryłem je warstwą kamieni i piasku.
— Dobrze, rzekł Jakób Collin. A kryjówki tamtych?
— Ruffard ma swoją motie (część z kradzieży) u Gonory, w izbie biednej kobiety, którą tem trzyma, bo Gonora może być obwiniona o wspólnictwo i dokończyć życia w miechu (więzieniu).
— A, hycel! Ta łapucajnia (policja), to akademja dla złodziei! rzekł Jakób.
— Godet złożył swoją motie u siostry, praczki, uczciwej dziewczyny, która może oberwać pięć lat klatki (więzienia), ani się obejrzy. Szelma wyjął deskę z podłogi, włożył z powrotem, i zwiał.
— Czy wiesz, czego ja chcę od ciebie? rzekł Jakób, obejmując Zgniłka magnetycznem spojrzeniem.
— Czego?