Strona:PL Balzac - Ostatnie wcielenie Vautrina.djvu/206

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ba! powiedziałabym że to listy z zaczętego romansu: bo wszystko przepisałam, a spaliłam oryginały!
— Och, jako nagrodę niech mi księżna pozwoli przeczytać...
— Może, rzekła księżna. Przekonasz się wówczas, moja mała, że do Leontyny nie pisywał takich.
To ostatnie słowo zawierało całą kobietę, kobietę wszystkich czasów i krajów.
Podobna żabie z bajki Lafontaine’a, pani Camusot omal nie pękła z przyjemności wkraczając do pałacu Grandlieu w towarzystwie pięknej Djany. Miała zadzierżgnąć tego ranka stosunki tak potrzebne dla jej ambicji. Już słyszała jak ją tytułują: „Pani prezydentowo“. Doświadczała niewymownej rozkoszy pokonania olbrzymich zapór, z których główną była nieudolność jej męża, sekretna jeszcze, ale jej dobrze znana. Postawić na świeczniku miernotę! to dla kobiety, jak dla monarchów, rozkosz ta sama która skusiła tylu wielkich aktorów i która polega na tem aby doprowadzić lichą sztukę do setki przedstawień. To upojenie egoizmu: to poniekąd saturnalia władzy. Władza zdobywa świadomość swej siły jedynie przez to dzikie nadużycie aby uwieńczyć jakąś niedorzeczność palmami powodzenia, znieważając tem genjnsz, jedyną siłę której władza nie może dosięgnąć. Promocja konia Kaliguli, ta cesarska farsa, miała i będzie miała zawsze mnogość przedstawień.
W kilka minut, z wykwintnego nieładu w jakim znajdowała się sypialnia pięknej Djany, księżna i sędzina zanurzyły się w poprawność wspaniałego i surowego zbytku pałacu Grandlieu.
Księżna, wielce nabożna Portugalka, wstawała codzień o ósmej, aby wysłuchać mszy w kościółku św. Walerego opodal pałacu. Po pierwszych słowach jakie Djana szepnęła jej do ucha, pobożna kobieta udała się do pokojów księcia, którego sprowadziła niebawem. Książę objął panią Camusot szybkiem spojrzeniem, jakiem wielcy panowie umieją odczytać całą egzystencję, a często i duszę. Tualeta Amelji znacznie pomogła księciu do przejrzenia tego mieszczańskiego życia od Alençon do Mantes, i od Mantes do Paryża.