Nazajutrz, o szóstej[1] dwa wehikuły, tak zwane w energicznej gwarze ludu sałaciarki, opuściły pod strażą więzienie La Force, kierując się do Conciergerie, w Pałacu Sprawiedliwości.
Mało znajdzie się szlifibruków, którzyby nie napotkali kiedy tej kaźni na kółkach; mimo jednak iż większość książek pisana jest wyłącznie dla Paryżan, cudzoziemcy radzi będą zapewne znaleźć tu opis owego straszliwego narzędzia kryminalnej procedury. Kto wie? rosyjska, niemiecka lub austrjacka policja, trybunały krajów pozbawionych sałaciarek, skorzystają może z naszego opisu; więźniowie zaś tameczni powitają z pewnością ten środek transportu jako dobrodziejstwo.
Haniebny ten wehikuł, żółty, na dwóch kołach, wybity wewnątrz blachą, dzieli się na dwie przegrody. Na przedzie, ławeczka obita skórą i opatrzona fartuchem. Jestto otwarta część koszyka, dla dozorcy i żandarma. Silna żelazna krata oddziela ją od drugiej przegrody, gdzie znajdują się, jak w omnibusach, drewniane ławki po obu stronach pudła. Tam sadowi się więźniów: wchodzą po stopniu, przez ślepe drzwiczki otwierające się w tyle. Przezwisko sałaciarki pochodzi stąd, iż pierwotnie ścianę wehikułu tworzyły ze wszystkich stron kraty: więźniowie trzęśli się w nim jak sałata. Dla większego bezpieczeństwa, wehikułowi towarzyszy konny żandarm, zwłaszcza gdy wiozą skazańców na miejsce strace-
- ↑ Patrz: Blaski i nędze życia kurtyzany.