Strona:PL Balzac - Ostatnie wcielenie Vautrina.djvu/211

Ta strona została uwierzytelniona.

bie stworzyć rękojmię, zagarnął listy pisane przez panie de Sérizy i de Maufrigneuse do jego kreatury, do Lucjana Chardon. Zdaje się że to był system tego młodego człowieka wyłudzać namiętne listy w odpowiedzi na swoje; panna de Grandlieu podobno też pisała do niego parę razy; można się tego obawiać przynajmniej, a nie mamy sposobu dowiedzenia się prawdy, córka bawi w podróży...
— Ten laluś, odparł Corentin, niezdolny był do takiej przezorności!... To głowa księdza Karlosa Herrery!
Corentin oparł głowę na dłoni i zadumał się.
— Pieniądze!... ten człowiek ma ich więcej od nas, rzekł. Estera Gobseck posłużyła mu za przynętę, na którą złowił blisko dwa miljony w tem bajorze złota nazwanem Nucingen.. Dajcie mi panowie swobodną rękę i dyskrecjonalne środki, a uwolnię was od tego człowieka!...
— A... listy? spytał książę de Grandlieu.
— Słuchajcie, panowie! rzekł Corentin wstając z wyrazem rozgorączkowania na lisiej twarzy.
Zanurzył ręce w czarne flanelowe spodnie ze strzemiączkami. Ten wielki aktor historycznego dramatu naszych czasów włożył jedynie kamizelkę i surdut, nie przewdział spodni; wiedział jak możni panowie wdzięczni są za pośpiech w pewnych okolicznościach. Przechadzał się swobodnie po gabinecie, rozprawiając głośno jakgdyby był sam.
— To złoczyńca! można go wtrącić, bez procesu, do sekretnej w Bicêtre, bez styczności ze światem, i dać mu tam zdechnąć... Ale, przewidując ten wypadek, mógł dać zlecenia wspólnikom...
— Ależ on był w sekretnej, rzekł książę de Grandlieu, zaraz z początku, kiedy go ujęto niespodzianie u tej kobiety.
— Czyż istnieje zamknięcie dla tego chwata? odparł Corentin. On jest tak kuty... tak kuty... jak ja!
— Co robić? spytali się wzajem spojrzeniem magnaci.
— Moglibyśmy odesłać draba bezzwłocznie na galery... do Ro-