Panie, własnemi łzami oblałem trupa tego dziecka, modląc się do tego którego nie znam a który jest nad nami! Ja, który nie wierzę w Boga!... (Gdybym nie był materjalistą, nie byłbym sobą!...) Powiedziałem panu wszystko w jednem słowie! Pan nie wie, nikt w świecie nie wie co to boleść; ja jeden ją znam. Ogień boleści strawił tak zupełnie moje łzy, że tej nocy nie mogłem płakać. Płaczę teraz, bo czuję że mnie pan rozumie. Widziałem pana, przed chwilą, jak posąg Sprawiedliwości... Ach, panie, niedaj Bóg... (zaczynam weń wierzyć!)... nie daj Bóg, abyś miał poznać stan w którym się znajduję... Ten przeklęty sędzia wydarł mi duszę. Panie! panie! grzebię w tej chwili moje życie, mą piękność, cnotę, sumienie, całą moją siłę! Niech pan sobie wyobrazi psa, któremu chemik wyssie krew... To ja! ja jestem ten pies!... Oto czemu przyszedłem panu powiedzieć: „Jestem Collin, poddaję się!...“ Postanowiłem to dziś rano, kiedy mi przyszli wydrzeć to ciało, które całowałem jak szaleniec, jak matka, jak Dziewica musiała całować Jezusa w grobie... Chciałem oddać się Sprawiedliwości bez warunków... Teraz, muszę je postawić, dowie się pan czemu...
— Czy mówisz do pana de Granville czy do generalnego prokuratora?
Ci dwaj ludzie, Zbrodnia i Sprawiedliwość, spojrzeli po sobie. Zbrodniarz wzruszył głęboko sędziego, który uczuł boską litość dla tego nieszczęśnika, odgadł jego życie i uczucia. Wreszcie, hrabia (sędzia jest zawsze sędzią), który nie znał postępków Jakóba od czasu jego ucieczki, pomyślał że może zdoła zawładnąć duszą tego zbrodniarza, winnego, ostatecznie, jedynie fałszerstwa. Pokusił się spróbować szlachetności wobec tej natury, stopionej, jak bronz, z rozmaitych metali, ze złego i dobrego. Wreszcie, pan de Granville, który dożył pięćdziesięciu trzech lat nie poznawszy wzajemnej miłości, czuł, jak wszyscy ludzie niekochani, podziw dla tkliwych natur. Może ta rozpacz mieszkająca w duszy wielu mężczyzn którzy zaznali jedynie szacunku lub przyjaźni kobiet, była tajemnym węzłem zażyłości pp. de Bauvan, de Granville i de Sérizy; wspól-
Strona:PL Balzac - Ostatnie wcielenie Vautrina.djvu/225
Ta strona została uwierzytelniona.