Strona:PL Balzac - Ostatnie wcielenie Vautrina.djvu/230

Ta strona została uwierzytelniona.

Wszedł woźny.
— Feliksie, odpraw żandarmów... rzekł pan de Granville.
Jakób Collin uczuł się pobity.
W tym pojedynku z sędzią chciał być większy, silniejszy, szlachetniejszy; — i oto sędzia miażdżył go. Mimo to, złoczyńca czuł swą wyższość w tem, iż drwił sobie z sądu, wmawiał w niego że winny jest niewinnym i walczył zwycięsko o głowę człowieka: ale ta wyższość miała być głucha, tajemna, ukryta, gdy jura przygniatała go w pełnem świetle, z całym majestatem.
W chwili gdy Jakób Collin wychodził z gabinetu, generalny sekretarz Rady ministrów, poseł, hrabia des Lupeaulx, zjawił się w towarzystwie zgarbionego staruszka. Osobistość ta, odziana, jak gdyby była jeszcze zima, w watowany piaskowy paltocik, o pudrowanych włosach, wyblakłej i chłodnej twarzy, szła krokiem podagrycznym, niezbyt pewna na nogach tonących w obszernych trzewikach, oparta na lasce ze złotą gałką, z kapeluszem w ręku, z klapą zdobną całą tęczą wstążeczek orderowych.
— Co nowego, kochany des Lupeaulx? spytał generalny prokurator.
— Przychodzę od księcia, odparł pocichu hrabia. Masz pan wolną rękę aby wycofać listy pań de Sérizy i de Maufrigneuse, oraz panny de Grandlieu. Zechce się pan porozumieć z tym panem...
— Kto to? szepnął generalny prokurator do ucha pana des Lupeaulx.
— Nie mam dla pana tajemnic, drogi hrabio: to słynny Corentin. Jego Królewska Mość prosi, byś Jej sam doniósł o wszystkich okolicznościach sprawy i warunkach powodzenia.
— Uczyń mi pan tę przysługę, odparł generalny prokurator, spiesz powiedzieć królowi że wszystko już załatwione i że nie potrzebowałem pomocy, dodał wskazując Corentina. Pójdę spytać Jego Królewskiej Mości o rozkazy co do zakończenia sprawy,