risson interesu o nabycie magazynu, i, przyzwoicie się sprawując, możesz się tam dorobić majątku, moja mała, rzekł spoglądając na Prudencję. Być ksienią w twoim wieku, to los godny królewskiej córy, dodał drwiąco.
Prudencja skoczyła na szyję Ołży-Śmierci i uściskała go; ale, ruchem który ujawniał nadzwyczajną siłę, dab odepchnął ją tak gwałtownie, że, gdyby nie Paccard, dziewczyna stłukłaby głową szybę.
— Ręce przy sobie! nie lubię poufałości! rzekł sucho dab: to brak uszanowania.
— Dab ma słuszność, mała, rzekł Paccard. To, widzisz, tak, jakby ci darował sto tysięcy franków. Sklep wart tyle. To na bulwarach, naprzeciwko Gymnase. Publiczność wychodząca z teatru...
— Zrobię lepiej; kupię i dom, rzekł Ołży-Śmierć.
— Zatem, do sześciu lat, będziemy mieli miljony! wykrzyknął Pacccard.
Zniecierpliwiony przerywaniem, Ołży-Śmierć wymierzył w goleń Paccarda kopnięcie zdolne skruszyć kość, ale Paccard miał nerwy z kauczuku, a kości ze stali.
— Wystarczy, dab, już cisza, odparł.
— Myślicie że gadam na wiatr? podjął Ołży-Śmierć, który spostrzegł w tej chwili że Paccard wypił o parę kieliszków za dużo. Słuchajcie! W piwnicach znajduje się dwieście pięćdziesiąt tysięcy franków w złocie...
Najgłębsze milczenie zapanowało znowu.
— Złoto to jest zakopane w bardzo twardym gruncie... Chodzi o to aby wydobyć tę sumę, i to w ciągu trzech nocy. Joanna wam pomoże... Sto tysięcy opłaci cenę magazynu, pięćdziesiąt tysięcy kupno domu, resztę zostawicie.
— Gdzie? spytał Paccard.
— W piwnicy? spytała Europa.
— Cisza! rzekła Joanna.
Strona:PL Balzac - Ostatnie wcielenie Vautrina.djvu/236
Ta strona została uwierzytelniona.