Strona:PL Balzac - Ostatnie wcielenie Vautrina.djvu/246

Ta strona została uwierzytelniona.

cingen tę żydówkę?... Nie wiem, gdzie szukać takich ludzi, kiedy ich potrzebuję.
— Ależ, rzekł Collin, zawstydza mnie pan. Z pańskich ust, takie pochwały mogą zawrócić w głowie...
— Są tylko zasłużone. Jakto! oszukałeś Peyrade’a, wziął pana za urzędnika policji, on! Ot, gdybyś nie miał na plecach tego głuptaska Lucjana, byłbyś nas pogrążył...
— Och, panie, zapomina pan o Contensonie mulacie i o Peyradzie Angliku. Aktorzy mają rampę; ale być tak doskonałym w biały dzień, o każdej godzinie, to rzecz, którą tylko pan i pańscy ludzie...
— Dobrze więc, posłuchaj pan, rzekł Corentin; jesteśmy obaj przeświadczeni o naszej wzajemnej wartości, o naszych przymiotach. Zostaliśmy obaj bardzo sami; ja bez mego starego druha, ty bez młodego pupila. Jestem w tej chwili górą, ale czemu nie mielibyśmy zawrzeć pokoju? Wyciągam rękę, mówiąc: „Uściskajmy się i niech się to skończy“. Ofiaruję panu, w obecności pana generalnego prokuratora, pełną amnestję; staniesz się jednym z moich, pierwszym po mnie, może moim następcą.
— Zatem ofiaruje mi pan pozycję?... rzekł Jakób Collin. Ładna pozycja! Przechodzę od brunetki do blondynki...
— W sferę, w której pańskie talenty znajdą ocenę, nagrodę, i gdzie będziesz miał swobodę działania. Policja Stanu ma swoje niebezpieczeństwa. Ja sam, jak mnie widzisz, byłem dwa razy aresztowany, no i żyję. Podróżuje się! człowiek jest tem czem zechce... Jest reżyserem dramatów politycznych, zabiegają się o niego wielcy panowie... I cóż, drogi Jakóbie, zgoda?...
— Czy ma pan rozkazy w tej mierze? spytał galernik.
— Mam wolną rękę, odparł Corentin, rad ze swego pomysłu.
— Żartujesz sobie... Pan jesteś gracz bardzo szczwany, rozumiesz że trzeba się mieć na ostrożności... Sprzedałeś już nie jednego człowieka, związawszy go w worku, do którego wszedł własnowolnie, na twą perswazję... Znam pańskie świetne batalje, sprawę